Dzisiejszym wpisem chciałabym Was zachęcić do tego, aby urządzając lub odmieniając swoje wnętrza, nie wybierać od razu drogi na skróty, a zdecydować się na nieco trudniejsze, ale jakże satysfakcjonujące podejście do zakupów. Chciałabym stworzyć serię wpisów o moich zdobyczach „z duszą” – czyli takich, które mają już swoją historię, a mówiąc prościej — są z drugiej ręki. W tej serii będę pokazywać nie tylko to, co upolowałam, ale także, jak to wykorzystuję i aranżuję w moich wnętrzach. Sama uwielbiam tego typu wpisy i filmy u innych — są dla mnie ogromną inspiracją, bo czasem nawet nie pomyślałabym, aby potrzebnej mi rzeczy szukać gdzie indziej niż w sieciówce – i mam nadzieję, że Wam spodoba się także moja seria.
Rozpocząć chciałabym nietypowo, bo od moich zakupów poczynionych podczas pobytu w Szwecji. Będąc tam w maju w odwiedzinach u rodziny, miałam okazję poznać wspaniałe szwedzkie second handy (pokazała mi je właśnie rodzina) i się w nich zakochałam! Jeśli ktoś wybiera się do Szwecji – polecam zajrzeć (jeden mały, ale za to z pięknymi, wyselekcjonowanymi rzeczami jest nawet w centrum Sztokholmu – pośrodku historycznej dzielnicy Gamla Stan). Są to sklepy sieci Stockholms Stadsmissions. Można w nich znaleźć nie tylko świetnego gatunku używaną odzież i dodatki (niektóre naprawdę stare np. kapelusze z lat 30.), ale także mnóstwo mebli i dodatków do wnętrz. Ale nie takich „z Ikei” czy innych sieciówek, ale nieraz naprawdę dobrego designu z najlepszej jakości materiałów. A co najlepsze – ceny! Są one tam bardzo niskie – nie tylko jak na standardy szwedzkie, ale także dla osób z Polski. Postaram się podać Wam przybliżone ceny, jakie zapłaciłam za moje rzeczy – sami ocenicie.
Przejdźmy teraz do konkretów, czyli tego, co też znalazło się w moim domu po tym wypadzie. Choć podobało mi się wiele rzeczy, musiałam się niestety mocno ograniczać ze względu na wielkość bagażu podręcznego. Dwie rzeczy i tak mi się nie zmieściły i musiałam prosić rodzinę o przywiezienie ich samochodem przy najbliższej okazji. Czekałam na nie prawie pół roku, ale opłacało się! Dobrze, zatem – do dzieła.
Starałam się wybierać takie rzeczy, które rzeczywiście mi się przydadzą i będę ich używać. Zwracałam również uwagę na materiały — jak widzicie sporo tu marmuru, który wciąż jest bardzo modny, ale także wydaje mi się, że przez swoją szlachetność — ponadczasowy. Chciałam, aby te przedmioty mogły służyć mi latami. Jestem zwolenniczką powolnego urządzania wnętrza. Ma to wiele niezaprzeczalnych zalet. Po pierwsze, kiedy się wprowadzamy, zazwyczaj brakuje funduszy na takie rzeczy jak dodatki do wnętrz czy drobne akcesoria. Często wtedy decydujemy się na kompromisy, mówiąc sobie, że za jakiś czas się wymieni. Zazwyczaj nigdy do tego nie dochodzi, a nawet jeśli -wydajemy pieniądze podwójnie. Ja wolę zaczekać i odłożyć potrzebną sumę na to, czego dokładnie chcę. Druga sprawa – wprowadzając się – czasem nie do końca wiemy, czego tak naprawdę potrzebujemy i co nam się podoba, dopiero mieszkając w danym wnętrzu jakiś czas, jesteśmy w stanie to powiedzieć. Może być również tak, że kupując wszystko od razu, okaże się, że coś nam się nie sprawdziło, było niepotrzebne, albo ulegając presji, aby koniecznie kupić coś teraz, wybieramy rzeczy, które nie do końca nam się podobają i potem cierpimy, musząc patrzeć na nie codziennie. Kolejnym argumentem za niech będzie przedłużona przyjemność z urządzania wnętrza. Urządzając je dłużej – czasem nawet latami, jesteśmy w stanie cieszyć się każdą, nawet najdrobniejszą zmianą i ją odpowiednio docenić – nie tylko estetykę, ale i na przykład wygodę. Korzystanie z takich miejsc jak second handy, targi staroci, aukcje internetowe, możemy właśnie powoli kompletować swoje wyposażenie, znajdując rzeczy unikatowe, często lepszej niż dostępne w „zwykłych” sklepach jakości, za ułamek ceny i w dodatku w duchu less waste. No same zalety 😉Polecam! A i dodatkowo, sami również możemy w ten sposób pozbywać się niechcianych już rzeczy – nie muszą trafić od razu na śmietnik, a przy okazji coś tam zarobimy.
Jak Wam się podobają moje łupy? Czy coś szczególnie wpadło Wam w oko? Mam Wam jeszcze o wiele więcej do pokazania, jak tak się rozglądam po mieszkaniu, to chyba większość dodatków pochodzi z drugiej, a może i dalej, ręki. Ale nie wszystko naraz – rozciągnijmy tę przyjemność na dłużej 😊 Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam Was do takiego sposobu urządzania wnętrz i zamiast kupować całe wyposażenie do mieszkania nowe i co sezonowo, część zdecydujecie się upolować. Takie rzeczy naprawdę nadają wnętrzu duszy, sprawiają, że są bardziej domowe niż na przykład skopiowane kropka w kropkę wnętrza z wystaw sklepów. Ponadto potrafią świetnie uzupełnić i dopasować się do współczesnych wnętrz i mebli (które zresztą ostatnio często nawiązują do stylistyki retro, jak pokazywałam Wam w ostatnim wpisie). Taka mieszanka rzeczy nowych i vintage to sposób na niebanalne, ale i ponadczasowe wnętrze.
Pozdrawiam!
Jeśli spodobał Ci się wpis, proszę, polub z-dusza.pl lub udostępnij wpis na Facebooku.
Bardzo lubię takie przedmioty, zawsze zastanawiam się, do czego służyły poprzednim właścicielom 🙂 Ja nie mogę odpuścić sobie coniedzielnego bazarku i tzw. giełdy staroci, zawsze jest tam coś, co chwyci mnie za serce 🙂
Prezentowane zdobycze niewątpliwie mają duszę… podobnie jak i metalowa rzeźba w moim salonie, którą zamówiłem u tego producenta https://litery.m-ar.pl . Rzeźba została wykonana w starym stylu na podstawie dostarczonych przez mnie plików 3D. Prezentuje się super…
10 wypowiedzi na temat “Powolne urządzanie i moje zdobycze z duszą cz. 1”
Bardzo lubię takie przedmioty, zawsze zastanawiam się, do czego służyły poprzednim właścicielom 🙂 Ja nie mogę odpuścić sobie coniedzielnego bazarku i tzw. giełdy staroci, zawsze jest tam coś, co chwyci mnie za serce 🙂
Ja również zawsze się nad tym zastanawiam! Też uwielbiam targi staroci, choćby dla samego oglądania 😉
Prezentowane zdobycze niewątpliwie mają duszę… podobnie jak i metalowa rzeźba w moim salonie, którą zamówiłem u tego producenta https://litery.m-ar.pl . Rzeźba została wykonana w starym stylu na podstawie dostarczonych przez mnie plików 3D. Prezentuje się super…
Super pomysł!