Inspiracja tygodnia – nietypowe dekoracje w wazonach

Inspiracja tygodnia – nietypowe dekoracje w wazonach

Czasami tracę poczucie sensu co do pisania tego bloga. Zwłaszcza wtedy, kiedy widzę, że wpis, do którego zrobienie reaserchu, zebranie informacji, napisanie tekstu, zrobienie i obrobienie zdjęć zajęło mi kilka dobrych wieczorów, jest słabo poczytny, za to ten, który napisałam w półtorej godziny ma nagle największą dotąd liczbę wyświetleń i komentarzy 😉 Nie zrozumcie mnie źle – cieszę się z zainteresowania, ale jednak jest mi też trochę smutno, że ten bardziej ambitny tekst mało kto przeczytał. Z drugiej strony dobrze to rozumiem, bo ja sama też często wybieram treści lżejsze, przy których łatwiej mi się odprężyć. Tak więc dzisiaj zapraszam Was na jeden z nich. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Tekst ten jest poniekąd kontynuacją postu o nietypowych kształtach wazonów. Dzisiaj będzie o tym, jakie dekoracje za ich pomocą można stworzyć, aby dodać wnętrzu charakteru. I niekoniecznie za pomocą czasem banalnych bukietów z ciętych kwiatów.

Ja sama bardzo lubię tego typu dekoracje, często je zmieniam, zależnie od sezonu, mojego nastroju czy nastroju, jaki chcę uzyskać w pomieszczeniu. Mam kilka, jak nie kilkanaście różnych wazonów. Czasem wykorzystuje kilka naraz, czasem jeden czy dwa, ale chyba nigdy nie jest tak, że żaden nie jest używany. No cóż, chyba po prostu lubię wystrojone wnętrza 😉

Jednym z pomysłów na dekorację, które bardzo lubię i mam od kilku lat u siebie, są suszone trawy. Lubię je do tego stopnia, że zdobiły nawet mój bukiet ślubny 😉

Najmodniejsze są chyba bukiety z traw pampasowych, ale tak naprawdę można użyć wszelkich ususzonych traw, nawet takich zebranych gdzieś na łące (ja tak zrobiłam). Wydaje mi się, że dobrze jest zerwać je trochę wcześniej i ususzyć już w domu, nie kiedy już uschną na zewnątrz. Ja raz popełniłam ten błąd i potem bardzo się sypały, natomiast te zerwane wcześniej nie – dobrze się trzymają już drugi czy trzeci sezon. Drobne trawy dobrze wyglądają w wiązance, te większe mogą być solo albo po dwie, trzy sztuki. Idealne do nich są wazony te o wąskich otworach, ponieważ trzymają je w miarę pionowo. Te szerokie na górze sprawią, że trawy będą się za bardzo kłaść. Je lepiej zostawić do zwykłych bukietów z kwiatów. Do niedawna myślałam, że tego typu wazony, choć bardzo mi się podobają ich często oryginalne kształty, są bardzo niepraktyczne – przez te wąskie gardła, do których nie wejdzie żaden bukiet i dodatkowo ciężko je wyczyścić w środku, zwłaszcza, kiedy są nieprzejrzyste. Ale one są właśnie idealne do kompozycji z suszonych traw, które przecież nie potrzebują wody, a tym samym nie będą brudzić wnętrza naczynia. Dodatkowo, ich prostota nie będzie stwarzać konkurencji dla ozdobnej formy wazonu, a ją podkreślać.

Zamiast traw można użyć również ususzonych kłosów zbóż. Pamiętam, że moja babcia trzymała taki „bukiecik” na stole, oczywiście w krysztale, i jako dziecko zastanawiałam się po co? – czy nie lepiej przerobić tego na bułkę? 😉

Suszone trawy można kupić niemal w każdej kwiaciarni – mniejsze, większe, naturalne lub farbowane, np. na pudrowy róż. Mnie jednak najbardziej podobają się te w naturalnym kolorze.

Bardzo modne są również ususzone liście palm. Ostatnio zaopatrzyłam się w takie dwa, mniejszy i większy. Mogą one stanowić samodzielną ozdobę lub dopełniać bukiet z suszonych kwiatów, dodając im nieco boho klimatu. W której wersji podobają Wam się one najbardziej?

Będąc przy temacie bukietów z suszonych kwiatów – choć do niedawna kojarzyły się ze zbytnią sentymentalnością i trochę kiczem, teraz znów wracają do łask. Odkryłam to, kiedy szukałam inspiracji do bukietu ślubnego – okazało się, że zagościły i również tutaj. Ja sama wybrałam jednak tradycyjny bukiet z żywych kwiatów, ale kompozycje bardzo mi się spodobały. Często widziałam w nich ususzone: gałązki eukaliptusa, hortensję bukietową oraz gipsówkę. Postanowiłam więc odtworzyć coś takiego w domu. Dodałam do tego ususzoną lawendę, którą miałam w domu oraz oset ozdobny, niestety zerwany już trochę za późno, przez co właśnie trochę się sypie i nie ma już niebieskiego koloru. Ale i tak uważam, że wyszło to całkiem ładnie. Co myślicie? Na koniec spróbowałam dołożyć – jako tło – liście palmy i moim zdaniem wyszło bardzo instagramowo 😉 Za rok spróbuję jeszcze raz, tym razem ze świeższymi kwiatami, bo widzę potencjał w tym pomyśle 🙂

Oprócz kwiatów, ususzyć można też oczywiście same liście. Na przykład wspomniany już wcześniej eukaliptus. Często widzę ozdoby z niego w zdjęciach wnętrz – rzeczywiście jego zgrabne gałązki z okrągłymi listkami dodają wnętrzom „tego czegoś”, jakiejś delikatności. Teraz akurat mam drobny eukaliptus, który został mi z jakiegoś bukietu, ale bardzo dobrze wygląda też ten duży. Chciałabym jedynie wiedzieć, jak go ususzyć, żeby nie stracił tak zupełnie koloru.

Bardzo ładnie można również ususzyć kwiaty bawełny. Na zdjęciu może akurat nie mam najlepszego przykładu, bo te kwiaty znalazłam na pewnym polu po zebranej bawełnie w Grecji 😉

Ta wiązanka z suchych gałązek pomalowanych za złoty kolor również może być efektowną ozdobą wazonu i wnętrza. Kupiłam ją rok temu, przed świętami – była sprzedawana do tworzenia dekoracji świątecznych – wieńców, bukietów itp. Ja wykorzystałam ją solo, zdobiąc jedynie drobnymi lampkami ledowymi. Jednak taka dekoracja wcale nie musi być tylko na święta. Spokojnie może sobie stać cały rok, czy dłużej, dopóki zupełnie nie nie pokruszy i nie zakurzy 😉 Można też ją właśnie wykorzystać jako część kompozycji, uzupełniając np. kwiaty czy liście.

Wszelkim suszkom poświęciłam już wystarczająco dużo uwagi. Ale chyba słusznie, bo są to dekoracje efektowne, niedrogie, w trendach i trwałe. Przejdźmy jednak do dekoracji żywych.

Jeśli nie lubicie tradycyjnych bukietów z kwiatów (a wiem, że są takie osoby) i szukacie czegoś bardziej nowoczesnego, idealną dekoracją dla Was mogą być pojedyncze liście roślin egzotycznych, np. palmy czy monstery. Są one dość duże i efektowne – wystarczy taki jeden lub dwa, aby ozdobić wnętrze. Pasują również bardziej do wnętrz prostych, minimalistycznych. Dużym plusem jest tez to, że żyją w wazonie z wodą o wiele dłużej niż kwiaty cięte. Mnie kiedyś złamał się liść monstery i wstawiłam go do wody, bo bardzo mi było szkoda go wyrzucać. Wtedy właśnie odkryłam, jak ciekawą dekorację tworzy. Liść przeżył w wazonie…dobrych kilka miesięcy! Liście można też kupić również w kwiaciarni, niestety nie są one tanie.

Tak samo zresztą jak liście eukaliptusa – teraz dostępne praktycznie w każdej kwiaciarni, kiedyś sprawdzali je dla nas na specjalne zamówienie, w dodatku musieliśmy ich zamówić od razu dziesięć. Pamiętam, że raz zapomnieliśmy odebrać naszych liści od razu i ku zaskoczeniu pani z kwiaciarni – wszystkie się sprzedały tego samego dnia 😉 Liście eukaliptusa też pięknie pachną, jeśli zwracacie na to uwagę.

Prostą dekoracją do wnętrza bardziej rustykalnego może stworzyć bukiet zwykłej gipsówki, która również powraca obecnie do łask. Ostrzegam jednak, że w przeciwieństwie do eukaliptusa, pachnie ona okropnie – dla mnie po prostu moczem. Dopiero kiedy usycha, traci ten zapach. Jednak we wnętrzu wygląda bardzo ładnie, romantycznie.

Nie zapominajmy również o dekoracjach sezonowych – gałązkach z czerwonymi owocami jesiennymi, gałązkach choinki na zimę, wiosną obowiązkowym forsycji i bzie zwiastującymi niedługi wysyp zieleni a latem….latem wybór jest tak wielki, że ciężko by mi było wszystko wypisać. Ja uwielbiam na przykład piwonie, później różne kwiaty polne. Ale nie pogardzę również prezentem z róż, tulipanów czy nieśmiertelnych (prawie, ale naprawdę długo wytrzymują) goździków.

Bardzo ładnie też wyglądają kompozycje mieszane – częściowo z żywych kwiatów, częściowo z suszonych traw czy gałązek. I teraz są też bardzo modne. Mogą to być minimalistyczne zestawy z trzech-czterech elementów lub całe bukiety.

Oczywiście czasami wazony są tak piękne lub cenne lub zdobne lub wszystko naraz, że nie potrzebują żadnych dodatków. Wręcz są niewskazane. Wtedy wystarczy tylko taki postument, jak na zdjęciu i gotowe. Żartuję oczywiście 😉

A w czym oprócz wazonów można tworzyć dekoracje? Tu ogranicza Was już tylko wyobraźnia. Mogą to być ozdobne lub całkiem zwykłe słoiczki czy butelki – białe lub kolorowe. Szklanki, pucharki lub lampki do wina (bardzo lubię ich używać na małe bukieciki). Mogą to być osłonki na doniczki albo nawet ładna konewka.

I to wszystko na dzisiaj. Jak Wam się podobał taki lekki temat? Jakie są Wasze pomysły na dekoracje w wazonach? Chętnie je poznam i się czymś zainspiruję. Pozdrawiam!

9 wypowiedzi na temat “Inspiracja tygodnia – nietypowe dekoracje w wazonach

  1. Kilka lat temu znalazłam na pobliskich plażach korzenie traw. Wiosenne słońce zdążyło je wysuszyć i wybielić.
    Przyniosłam je oczywiście do domu. Świetnie prezentują się w białym ceramicznym wazonie.
    Mam też u siebie artystycznie uformowane przez naturę gałązki krzewów głogu. Polecam! 🙂

    1. Świetne pomysły! Z ciekawości zajrzałam na Twojego bloga w ich poszukiwaniu. Podoba mi się Twoja strona – bardzo poetycka i melancholijna 🙂

  2. Żywe kwiaty są niewątpliwie piękne. Jednak są mieszkania, w których jest coś, co nie pozwala im ładnie rosnąć. Dlatego można je zastąpić sztucznymi . Są ich zwolennicy i przeciwnicy. Jednak dzisiaj można wyszukać sobie piękne sztuczne kwiaty , wykonane z dobrych materiałów ,wyglądające jak żywe. Przeciwnicy podają argument, że to zbieracze kurzu. A gdzie kurz się nie gromadzi? Dlatego o takie kwiaty również należy dbać i raz na jakiś czas zafundować im kąpiel w łagodnym detergenie, w letniej wodzie i żaden alergik nie ucierpi …. A na cięte żywe kwiaty w flakonie możemy sobie pozwalać w lecie, kiedy nie są takie drogie.

    1. Ja osobiście nie jestem zwolenniczką sztucznych kwiatów. Ale rozumiem, czemu niektórzy je wybierają. A argument o kurzu – suszone czy żywe rośliny też się kurzą i wcale nie tak łatwo je wyczyścić, a suszonych to się chyba w ogóle nie da 😉

  3. Cześć 🙂 Nie martw się, bo na pewno osoby, które przeczytały wpis niecieszący się taką liczbą wejść, były nim zainteresowane, a to oznacza, że warto pisać. Co do dekorowania roślinami … temat rzeka 😉 Mam podobny gust i lubię jak są w domu kwiaty. Nie cierpię roślin sztucznych, ale muszę przyznać się, że kusił mnie nie raz zakup takich – do łazienki, bo to jedyne pomieszczenie bez roślin (łazienka bez okna). Ale znalazłam na to rozwiązanie. Mianowicie jak mam wenę na jakąś roślinkę tam, to wstawiam kwiaty cięte lub suszone właśnie. Kiedyś suszki mi się źle kojarzyły, ale od czasu gdy mi kiedyś właśnie eukaliptus z jakiegoś bukietu ładnie wysechł, polubiłam je. Niestety nie znam patentu na „estetycznie” ususzony eukaliptus i kiedyś też wrobiłam się jakimś pomysłem z Pinteresta – umieściłam kilka gałązek pod prysznicem, co miało zapewnić nieziemski zapach 😉 zamiast tego eukaliptus szybciej wysechł i nie wyglądał dobrze. Być może można jakoś inaczej to zrobić, chętnie się dowiem jak 😉 Z trawą miałam ten sam problem, ale już wiem z posta, dlaczego. Kupiłam sobie jakiś czas temu różne suszone rośliny i wykorzystuję je cały czas w różnych konstelacjach. Wydałam na nie sporo pieniędzy, ale dobrze się trzymają. Polecam suszony len, banksję, proteę i tak jak Ty, liście palmy (bardzo ładny klimatyczny bukiet z hortensjami u Ciebie!). Tak, bawełna też jest fajna. Drogie te rośliny, ale czasami wystarczy 1 gałązka, która trzyma się miesiącami. Jesienią czy zimą kupuję jakieś gałęzie „iglaki”, przycinam jakieś „zielska” na spacerach (np. nawłoć). Bardzo fajnie sprawdzają się gałęzie wierzbowe (na Wielkanoc czy Boże Narodzenie można na nich powiesić ozdoby, a całorocznie mogą sobie tak same stać). U mnie metoda jest taka, że jeśli już mam takie rośliny nie-doniczkowe, to staram się wykorzystywać je długo, żeby nie wyrzucać. Sezonowo robię różne wianki i wtedy też wykorzystuję suszki czy inne „zielsko”, które mi się np. znudziło.
    Mam problem z wazonami, bo rzadko które mi się naprawdę podobają i zanim kupię, to się długo zastanawiam, bo to też trochę taka rzecz, która stoi sobie i się kurzy, jak w niej nie ma roślin … Twoje są bardzo ładne. Mam chyba ze 3 wazony, ale najbardziej lubię używać w tym celu zwykłych, ale sporych, słoików/słojów, karafek albo np. dzbanka do herbaty bez pokrywki (zbiła się).
    Pozdrawiam 🙂

    1. Wow, dziękuję za wyczerpujący komentarz do wpisu! I za nowe, ciekawe patenty i nazwy roślin. Będę szukać i próbować czegoś nowego 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.