10 rzeczy, które spodobały mi się w Oslo
Na blogu skupiam się zazwyczaj na wnętrzach, ale dużą inspiracją dla mnie, również w mojej pracy, zawsze były i są podróże. Zapraszam więc Was na małą wycieczkę do Oslo moimi oczami. Odwiedziłam je już ponad trzy lata temu, jednak miasto to zrobiło na mnie na tyle duże wrażenie, że nie mogę się oprzeć, żeby nie stworzyć na ten temat choć jednego postu. Dlatego dzisiaj, w wielkim skrócie, o dziesięciu rzeczach, które spodobały mi się w Oslo (kolejność przypadkowa).
1. Styl życia mieszkańców.
Każde miasto ma swoją specyfikę. Spacerując po ulicach Oslo, nie sposób nie zauważyć, że styl życia jego mieszkańców nieco różni się od naszego – polskiego. Już sam wygląd i ubiór na to wskazują. Na pewno znacie ten stereotyp dotyczący wyglądu typowych Skandynawów – wysokich, postawnych, o jasnych włosach. I faktycznie, sporo osób o tego typu urodzie oraz, co mnie zaskoczyło, opalonej skórze, widziałam na ulicy. Skąd ta opalenizna w kraju znanym z naprawdę znacznej ilości opadów w ciągu roku? Ano właśnie ze stylu życia. Norwegowie, a w szczególności mieszkańcy Oslo, sporo czasu spędzają na świeżym powietrzu, nawet w złą pogodę. Zresztą, mają swoje powiedzenie na ten temat: „Nie ma złej pogody, tylko złe ubranie”. Z tego, co zauważyłam, uprawiają też dużo sportów oraz często poruszają pieszo czy rowerem po mieście. Pamiętam taką scenkę, która mocno mi zapadła w pamięć – choć w Oslo byłam w czerwcu, trafiłam na wyjątkowo zimnych i wietrznych kilka dni i idąc wzdłuż wybrzeża ku Operze, zauważyłam grupę młodych kobiet w strojach kąpielowych, dobrze bawiących się…skacząc do przecież na pewno zimnej wody w morzu z łódki – sauny!
Wspomniałam też wcześniej o ubiorze. To również rzuca się w oczy. Ubiór większości mieszkańców jest bardzo prosty, czasami wręcz minimalistyczny w bazowych kolorach. Nie jest jednak nudny – po prostu ubranie jest dodatkiem do człowieka, a nie na odwrót – przynajmniej ja to tak widzę. Często można spotkać elegancko ubrane osoby w sportowych butach czy kurtkach – po prostu tak, żeby było wygodnie i ciepło przejść się kawałek czy przejechać na rowerze.
Pisząc o stylu życia, nie mogę też nie zahaczyć o słynną tradycję fika, czyli przerwy na kawę, a bywa ich naprawdę sporo! Zwłaszcza dla mnie osoby, która pije jedną-dwie kawy dziennie. Typowy Norweg pije ich średnio…5 na dzień. I jest to zazwyczaj czarna kawa bez cukru. Kawa, ekspres, kawiarka to podstawowe wyposażenie praktycznie każdego miejsca, gdzie przebywają ludzie. A do kawy oczywiście można zjeść coś słodkiego, np. typową skandynawską bułeczkę cynamonową kannelbullar. Mniam!
2. Bezpieczeństwo.
Jeśli zwiedzacie Oslo pieszo, z pewnością to od razu zauważycie. Jak pieszy czuje się bezpiecznie w mieście! To miasto jest wręcz stworzone dla pieszych (ale też rowerzystów czy osób korzystających z komunikacji publicznej). Pierwszy raz byłam w takim miejscu i dopiero wtedy poczułam, ile korzyści daje ograniczenie ruchu samochodowego (i ograniczenie przyulicznych miejsc parkingowych)w centrum miasta. To nie tylko zwiększone bezpieczeństwo dla pieszych, ale też mniej spalin (jeśli były tu samochody to głównie elektryczne) czyli czystsze powietrze i czystsze elewacje budynków, mniej hałasu, mniej korków. Po prostu spokój. Coś cudownego! Chciałabym czegoś takiego w Polsce. I z tego co wiem, choć sceptycznie do tego podchodzono, rozwiązanie to dało dużo korzyści – np. w 2019 roku liczba śmiertelnych wypadków na drogach rowerzystów i pieszych w mieście wyniosła…zero, za to ruch osób w centrum się zwiększył, bo jest ono bardziej przyjazne ludziom. Po Oslo swobodnie można się też poruszać rowerem, metrem, pociągiem, autobusem, promem oraz od niedawna elektrycznym autobusem bez kierowcy.
3. Wyspy i lasy w Oslo.
Oslo to miasto lasów i wysp. Oslomarka (czyli po prostu las Oslo) otacza miasto i można skorzystać z jego naturalnych uroków sprzyjających spacerom, dojeżdżając komunikacją z centrum w pół godziny. Mnie niestety zabrakło na to czasu, a i pogoda nie zachęcała do takich wypraw, dlatego też zamiast z tego, skorzystałam z możliwości opłynięcia rejsem Oslofjord.
Najsłynniejszą niegdyś wyspą, a dziś półwyspem (na który również można dopłynąć) jest Bygdøy, mieszcząca kilka muzeów, w tym np. Muzeum Łodzi Wikingów, park królewski, zamek Oscarshall oraz dzielnicę willową. Inne wyspy i wysepki, bo niektóre z nich są naprawdę malutkie – np. mieszczące dokładnie jeden budynek – są idealnym miejscem do wypoczynku. Znajduje się na nich wiele uroczych, typowych skandynawskich domów i domków letniskowych, plaż, ścieżek spacerowych czy zabytków. Wyspy dostępne są dzięki promom, na których obowiązują normalne bilety komunikacji miejskiej. Ja ze względu na naprawdę paskudna pogodę, zdecydowałam się jedynie na rejs po fiordzie, oglądając jedynie z daleka urocze wysepki, jednak zrobiły one na mnie na tyle duże wrażenie, że z pewnością kiedyś tu jeszcze wrócę i przyjrzę im się już zdecydowanie z bliższa.
4. Dążenie do bycia zdrowym miejscem do życia.
Oslo w 2019 zostało ogłoszone Zieloną Stolicą Europy, a to za sprawą realnych i szeroko zakrojonych działań proekologicznych. Miasto postawiło sobie za cel redukcję emisji gazów cieplarnianych o 95% w stosunku do poziomu z 1990 roku. Ponadto, Oslo ciągle szuka i testuje nowe rozwiązania, zachęca inne miasta do podobnych działań i już od dawna realizuje idee zrównoważonego rozwoju. Na przykład, za wjazd do miasta samochodem trzeba zapłacić – bardziej opłaca się podróżować po mieście komunikacją. Ciekawostką może być też to, że być może ścisłe centrum Oslo stanie się miejscem całkowicie wolnym od samochodów.
5. Skala miasta.
Oslo, jak na stolicę państwa, nie jest dużym miastem. Jego populacja (stan na 2020 rok) wynosi 693 491 osób, choć obecnie miasto bardzo mocno się rozwija a mieszkańców przybywa. Na razie jednak widać tę niewielką skalę miasta – budynki nie są zbyt wysokie, a ich architektura jest wyważona, nieprzeskalowana. Widać duży nacisk na estetykę, ale też prostotę, umiar, dążenie do zachowania ładu przestrzennego i wpisywania się w otoczenie. Nic dziwnego, że architektura i urbanistyka skandynawska są tak wysoko cenione. Ponadto widać, że miasto jest czyste, nieprzeładowane reklamami, bilbordami, kolorami, jak to ma niestety często miejsce np. w Polsce.
6. Architektura.
Jak już wspomniałam wcześniej, w Oslo bardzo spodobała mi się skala miasta i jego urbanistyka. To, jak dobrze nowe budynki wkomponowują się w stare otoczenie, a architekci, zamiast dawać ujście dla swojego ego projektując obiekty “naj”, skupiają się na realnych potrzebach mieszkańców, tworząc im estetyczne, wyważone, funkcjonalne i po prostu dobre miejsce do życia.
Pod względem architektonicznym, chyba najbardziej rozpoznawalnym obiektem w Oslo jest słynna Opera, znajdująca się w samym centrum miasta. Budynek ten, otwarty 13 lat temu, idealnie wpisuje się w powyższe założenia. Choć opera kojarzy nam się z miejscem niedostępnym, dla “wybranych”, ta tutaj jest jak najbardziej dostępna! Jej architektura została tak pomyślana, aby nie tylko spełniać swoją główną funkcję, ale też stać się (nie tylko kulturalnym) publicznym centrum życia miasta. Operę się zwiedza, spaceruje po jej niesamowitym dachu schodzącym wprost do wód morza, umawia na spotkanie czy nawet je lunch siedząc na murku i podziwiając nadmorski widok. Ponadto, bryła budynku pięknie wpisuje się w otoczenie, przywodząc na myśl skaliste wybrzeża norweskich fiordów.
Innym interesującym obiektem w Oslo jest budynek miejskiego ratusza (Oslo Radhus), który zlokalizowany jest przy nabrzeżu portowym, a jego dość monumentalna sylwetka widoczna jest już z daleka od brzegu. To tutaj przyznawana jest co roku Pokojowa Nagroda Nobla. Budowa ratusza rozpoczęła się jeszcze przed wojną, ale został on oddany do użytku dopiero w latach 50. Jednak dość dobrze widać w jego architekturze tę przedwojenną, nieco funkcjonalistyczną (ale z domieszkami) stylistykę. Choć z zewnątrz robi wrażenie choć pięknie prostego to jednak dość surowego, w środku jest zupełnie odwrotnie – już wnętrza ogromnego holu zadziwiają mnogością malowideł, złoceń, fantazyjnych wzorów ułożonych z cegieł. Hol jest dostępny dla zwiedzających.
Również ciekawym budynkiem zaprojektowanym i wybudowanym jeszcze przed wojną jest Muzeum statku polarnego „Fram” (Frammuseet) czyli muzeum poświęcone historii norweskich odkryć i wypraw polarnych, położone na półwyspie Bygdøy w Oslo. Statek polarny „Fram” powstał w 1892 rok i brał udział w norweskich wyprawach badawczych do Arktyki i Antarktyki. Niestety, na zwiedzenie muzeum zabrakło mi czasu, ale z ciekawością podziwiałam jego rzucający się w oczy gmach (muzeum zostało powiększone o drugi pawilon w 2013 roku). Prosta, a jednocześnie monumentalna forma budynku idealnie otula statek, będąc jego stałym domem.
7. Muzea.
Będąc w temacie muzeów, w Oslo jest ich naprawdę wiele i to dużych, słynnych i różnorodnych. Wiele z nich mieści się na półwyspie Bygdøy, jak chociażby Frammuseet ale także Vikingskipshuset (Muzeum Łodzi Wikingów), Kon-Tiki Museet (muzeum Kon-Tiki), Frammuseet (muzeum statku polarnego Fram), Sjøfartsmuseet (muzeum morskie) oraz Norsk Folkemuseum (muzeum ludowe i skansen). Najchętniej zwiedziłabym je wszystkie, ale czas (i budżet) niestety nie pozwalał. Wybrałam więc Vikingskipshuset i nie zawiodłam się. Prezentowane są tam trzy łodzie wikingów z IX w.(!), które przetrwały do naszych czasów dlatego, że po śmierci ich właścicieli, zostały wykorzystane jako miejsce ich pochówku. Najciekawsza dla mnie była łódź z Oseberg, gdzie znajdował się podwójny pochówek kobiecy – datuje się, że jedna z kobiet w chwili śmierci miała lat około 80, druga 50, i choć przez wiele lat spekulowano, że młodsza z kobiet padła ofiarą mordu rytualnego, kiedy umarła starsza (prawdopodobnie była jej służką), dzisiaj wyklucza się taką możliwość. Starsza z kobiet to najprawdopodobniej królowa Åsa, babka Haralda Pięknowłosego. Zaintrygowała mnie ta historia oraz historia przeprowadzonych badań (np. stanu zdrowia po stanie kości, zębów itp.), dzięki którym udało się tak wiele dzisiaj ustalić. Bardzo polecam!
Udało mi się również skorzystać z darmowego czwartku w Galerii Narodowej (Nasjonalgalleriet), choć okupione było to staniem w bardzo długiej kolejce w deszczu. Jednak warto było. Nie tylko, aby zobaczyć najsłynniejsze dzieło Edwarda Muncha czyli “Krzyk”, ale także naprawdę sporo innych dzieł sztuki norweskiej, ale i światowej, np. Édouarda Maneta, Auguste Renoira czy Vincenta van Gogh. Mnie najbardziej zainteresowała sztuka norweska, ponieważ do tej pory nie za bardzo ją znałam. Moja uwagę zwróciły folklorystyczne kilimy, melancholijne obrazy Haralda Sohlberga czy nieco bardziej współczesne dzieła Pera Deberitza, neoimpresjonisty, ucznia Matisse’a oraz Anny-Evy Bergman, artystki ekspresjonistycznej.
Mam nadzieję, że przy następnej wizycie uda mi się zwiedzić również Muzeum Statku Fram oraz Skansen.
8. Darmowe zwiedzanie.
Oslo to jedno z najdroższych miast na świecie i nawet krótki pobyt w tym mieście potrafi mocno nadszarpnąć budżet. Muzea, choć bardzo ciekawe, są drogie ale w Oslo jest również wiele do zobaczenia za darmo. Przede wszystkim warto się wybrać na dach Opery oraz po prostu spacer po mieście. Najsłynniejszym deptakiem jest Karl Johans gate, przy której stoi wiele zabytków, sklepów, restauracji.
Na jej końcu góruje nad miastem Pałac Królewski z XIX wieku z dostępnym publicznie parkiem (Slottsparken).
Znajduje się w nim kilka pomników, np. pomniki autorstwa Gustava Vigelanda – Nielsa Henrika Abla, Camilli Collet czy królowej Maud z 1959, autorstwa Ady Madssena.
Pozostając przy pomnikach, nie mogę nie wspomnieć o największym parku z rzeźbami na świecie – Vigelandsparken (lub Park Frogner). Zawiera ponad 200 rzeźb, przedstawiających około 600 postaci, wyrzeźbionych przez Gustava Vigelanda. Kompleks parkowy czynny jest przez cały rok (wstęp wolny). Ciekawostką jest fakt, że artysta przekazał miastu figury w zamian za emeryturę i obietnicę ich prezentacji! Wzrok przykuwają ekspresyjne ułożenia ciał oraz wyrazy twarzy postaci, a każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju. Bardzo podobał mi się spacer tym parkiem, spokojnie można tu spędzić większość dnia, zastanawiając się, co przedstawia dane zestawienie figur – czy jest to “scena” codzienna czy jakaś alegoria? Można tak naprawdę długo!
Widoczna już daleko z morza, nad miastem góruje Twierdza Akershus, forteca pochodząca z XVII wieku, na której wzgórze również można się wybrać za darmo, ponieważ ma ogólnodostępny i bezpłatny dziedziniec. Kompleks jest naprawdę spory i można się po nim przejść na całkiem długi spacer, a ze szczytu podziwiać panoramę Oslofjord.
Oprócz ścisłego centrum, warto moim zdaniem odwiedzić dzielnice Grünerløkka i okolice Damstredet i Telthusbakken. Pierwsza to tętniąca życiem artystyczna kolebka, pełna klimatycznych kawiarni i restauracji, ulicznych festiwali i głośnej muzyki.
Damstredet i Telthusbakken to coś zupełnie przeciwnego. Są to chyba najbardziej urokliwe uliczki w całym Oslo, przy których znajdują się kolorowe, drewniane domki, pochodzące z XVIII wieku. Co ciekawe, domki są wciąż zamieszkane. Telthusbakken prowadzi do kościoła Old Aker, zbudowanego około 1080 roku, czyli najstarszego wciąż używanego budynku w Oslo. Ta okolica mnie wprost oczarowała – jakbym się przeniosła w czasie i miejscu ze współczesnego, dużego miasta do dawnej, małej norweskiej wioski. Budynki są pięknie zachowane, wręcz wypieszczone, z oryginalną stolarką i innymi detalami oraz małymi, słodkimi ogródkami. Nic dziwnego, że Edward Munch upatrzył sobie tę uliczkę jako temat wielu swoich akwareli.
9. Latem nie zachodzi słońce.
W Oslo byłam w czerwcu i pamiętam, że pierwszego dnia wybrałam się, na jak się później okazało, bardzo długi spacer. Zmęczenie poczułam w parku królewskim, gdzie sprawdziłam godzinę…i okazało się, że jest 11 wieczorem i wciąż jest jasno! Co zresztą widać na zdjęciach. To wspaniałe móc czuć się bezpiecznie na ulicach w mieście o tej godzinie. I ile dodatkowego czasu na zwiedzanie, spacery, siedzenie w knajpce. Coś niesamowitego dla mnie! Jednak na pewno o wiele trudniej jest zimą, gdy jest zupełnie na odwrót…
10. Norwegia, a w szczególności Oslo, to dobre miejsce do życia.
Według ONZ, Oslo i Norwegia to najlepsze miejsce do życia na świecie! Ma najwyższy wskaźnik rozwoju społecznego i najniższą stopę bezrobocia na świecie. Dokopałam się też do innych ciekawostek. Czytając je, głośno wzdychałam. Naprawdę, czasami ma się ochotę po prostu uciec… Ale wracając do tematu, po wizycie w Oslo i zachłyśnięciu się jego nowoczesnością, różnorodnością i klimatem, zaczęłam coś więcej o nim czytać. Dlaczego uważam, że to dobre miejsce do życia? Oto kilka przykładów:
- Według policji miejskiej stolica jest jedną z najbezpieczniejszych w Europie. Więzienia w Norwegii uchodzą za jedne z najlepszych i najbardziej humanitarnych, ale też skutecznych – nastawione są na rehabilitację a nie na karę, dzięki czemu w Norwegii recydywiści prawie nie istnieją. Minimalna jest również brutalność policji.
- Norwegia jest przyjazna osobom LGBT – była pierwszym krajem, który uchwalił prawo zabraniające dyskryminacji osób LGBT, a dzisiaj panuje tu pełna równość małżeńska.
- Norwegia nie ma oficjalnej religii, choć ma religie państwową (rządy są powiązane z religią).
- Reklamy przeznaczone dla dzieci są nielegalne.
- W Norwegii obowiązuje jawność wynagrodzeń. Coś, czego bardzo mi brakuje w Polsce, a co zniechęca do nadużyć ze strony pracodawców.
- Mieszkańcy Oslo są najzdrowsi w Norwegii. Podobnie jak mieszkańcy Nowego Jorku w stosunku do USA. A mówi się, że mieszkanie w dużym mieście jest niezdrowe…
I to już wszystko na dzisiaj. Bardzo miło pisało mi się ten post, wspominając jednocześnie mój pobyt w tym mieście. Jak Wam się podobało Oslo widziane moimi oczami? Czy odwiedziliście je już? Czy też Was tak zauroczyło? Dajcie znać w komentarzach. Pa!
5 wypowiedzi na temat “10 rzeczy, które spodobały mi się w Oslo”
Za trzy tygodnie będę 😀
Super zdjęcia, opisy, chciałbym choć część zobaczyć
Od zawsze marzyło mi się zwiedzenie Oslo, ale po Pani artykule marzę o tym jeszcze bardziej… Cudne miejsce 🙂
Polecam mocno! 🙂
Takiego wpisu, który by mnie zachęcił do zwiedzenia tego pięknego miasta i państwa, dawno nie czytałam. Świetny opis, zdjęcia , dużo wiadomości. Dziękuję i pozdrawiam
Dziękuję 😉