Przeglądnięte przez
Tag: materiały

Styl boho we wnętrzach

Styl boho we wnętrzach

Oglądając najnowsze trendy we wnętrzach, można zauważyć sporo elementów w stylu boho albo przynajmniej kojarzących się z nim – wiecie – makramy, plecionki, wiklina, naturalne materiały, miszmasz kolorowych dywanów i tkanin. Z tego też powodu postanowiłam bliżej zapoznać się z tym stylem, jego historią, tym jak pierwotnie wyglądały wnętrza boho i jak elementy boho można wprowadzić do współczesnych wnętrz. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do wpisu 🙂

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

W ostatnich latach styl bohemy stał się światowym trendem, zarówno jeśli chodzi o ubrania jak i wnętrza. Nic dziwnego, dodatki w stylu boho stosunkowo łatwo dostać jak i wprowadzić do ubioru czy pomieszczenia, dodają one nieco nonszalancji i wpisują się w inne współczesne trendy.

I Czym jest styl cyganerii?

Styl bohemy to miks kolorów, tekstur i wzorów. To jeden z tych stylów, który łączy w sobie różne kultury i różne czasy.
Termin pochodzi od francuskiego wyrażenia „La Boheme”, co oznacza „Czechy” a samo słowo „boheme” oznacza „cygański”. Uważa się, że styl ten pochodzi z regionu Czech, znanego w przeszłości z ogromnej populacji cygańskiej. Cyganie mieli swój własny, nieco niekonwencjonalny styl życia i zasady, których przestrzegali przez stulecia.
Obecnie jednak wyrażenie „La Boheme” jest używane przede wszystkim do opisania artystycznego stylu życia części artystów z XIX wieku. Zapewne dlatego, że podobnie jak Cyganie, mieli oni także niepowtarzalny i trochę nomadyczny styl życia. Ten cygański ideał życia w ruchu sprawił, że wiele elementów stylu i kultury zostało połączonych w eklektyczną mieszankę stylów. Styl bohemy miał ogromne odrodzenie w latach 60. i 70., z dodatkiem elementów tego, co dzisiaj nazywamy stylem retro lub boho-chic.

II O wnętrzach w stylu boho

Najbardziej uderzającą cechą tego stylu jest z pewnością połączenie tekstur, kolorów i wzorów. Ponadto wnętrza w stylu boho to wpływy kulturalne z różnych stron świata. Raczej nie jest to styl dla osób ceniących sobie idealny porządek i lubiących, aby każdy przedmiot miał swoje stałe, oddzielne miejsce.
Styl boho to rzeczy, które zbieraliście przez całe życie. To przestrzeń wypełniona tkaninami i wzorami, książkami, starymi dziełami sztuki, lustrami, elementami vintage i pamiątkami z podróży. Drewniane meble to must have, ich dopełnieniem będą stoliki, pufy i inne „ruchome”, wyglądające na losowo ustawione mniejsze meble.
Ten styl jest przedłużeniem naszej osobowości. Ma na celu wyeksponowanie naszych upodobań, stylu życia, mają być oryginalne i magnetyzujące. To idealny sposób na wystrój dla osób lubiących ekspresyjne i bogate wnętrza.
Ponadto styl boho wpisuje się w aktualne pro-ekologiczne trendy – królują tu naturalne materiały i życie w zgodzie z naturą.

III Kilka odmian stylu bohemy:

1. Czechy Wschodnie czyli kolebka stylu boho.

To cygańskie, kolorowe i zdobne wozy, ozdobne koraliki , frędzle i szydełkowe zasłony. Ta odmiana pozwala na bycie nieporządnym i niesfornym, ale z nutą elegancji i ekstrawagancji. Aby uzyskać wnętrze w tej odmianie boho, najlepiej wypełnić swoje wnętrza koronkami, drewnem, biżuterią i bibelotami – im bardziej naturalne, tym lepiej. Dopełnieniem mogą być wyeksponowane pamiątki z podróży, niekoniecznie pasujące do siebie i w idealnym porządku. Wnętrze ma być nonszalanckie, niewymuszone, ma pokazywać naszą spontaniczność. W ten styl idealnie wpisze się np. wiszący fotel czy koralikowa zasłona.

2. Nowoczesny boho-chic.

Boho to nie tylko soczyste, ciepłe barwy wnętrz. Nowoczesna, nieco uspokojona odmiana tego stylu – boho-chic stawia na jasne, wręcz białe wnętrza. Białe ściany, bielone deski podłogowe, galeria ścienna z czarno-białych zdjęć z wakacji, lampy i lampiony, jasne łóżko z białym baldachimem i puchate, futrzane pledy niedbale rzucone na fotel – tak mogłoby wyglądać wnętrze w tym stylu. Bogactwo kolorów i tekstur w dodatkach równoważy białe tło stałego wyposażenia wnętrza. Całość dopełni kolekcja roślin, tworząc spokojny i przytulny klimat wnętrza.
W skrócie – wnętrze będzie bardziej „chic” niż „boho”, gdy kolekcja gitar (czy np. kapeluszy) to raczej kompozycja ścienna a nie praktyczne umiejscowienie używanych często przedmiotów 😉

3. Marokańskie boho.

Kolorowe lampiony, niskie stoliki i siedziska z poduszek sprawiają, że wnętrze (lub zewnętrze – np. balkon) nabiera bardziej marokańskiego klimatu, ale wciąż z nutką boho. Chcąc uzyskać taki efekt, można zainwestować w otomany, pluszowe meble, lampiony, hamak i dużo kolorowych poduszek. Idąc krok dalej – warto postawić na odważny kolor ściany, dopełniając go wzorzystymi elementami. Wyobraźcie sobie bogaty w kolory, wzory i zapachy marokański bazar… Tym razem ideą niech będzie „więcej znaczy więcej” 🙂

4. Western boho.

Wnętrze western boho będą tworzyły np. skórzane meble (np. popularne „butterfly chair”), frędzle, futra i rustykalne, drewniane meble. Do tego kolorowe, pasiaste chodniki, pledy i folkowe kilimy. Wnętrze utrzymane będzie w ciepłych, pomarańczowo-beżowo-brązowych tonacjach, ozdobione podwieszonymi doniczkami z sukulentami.

IV Jak stworzyć wnętrze w stylu boho?

1. Odpowiednie kolory i faktury.

Fascynujące w stylu bohemy jest to, że nie musimy trzymać się żadnych konkretnych zasad, urządzając swoje wnętrze. Z pewnością jednak istnieją pewne typowe dla tego stylu kolory. Dobrym pomysłem byłoby wybranie terakoty, brązu, złota i różnych innych kolorów należących do tej rodziny (np. kolorów ziemi). Dopełnieniem tej ciepłej, acz bezpiecznej palety będą dodatki w odważniejszych kolorach jak elektryczny niebieski, ognisty pomarańczowy, nasycony fiolet. Sekret idealnego boho wnętrza polega na łączeniu różnych ciepłych kolorów we właściwych proporcjach. Styl boho to również łączenie faktur i wzorów. W takim wnętrzu znajdziemy wiele różnego rodzaju tkanin, kładzionych warstwami dywanów czy pokryć sof oraz wiszących kilimów i makram.

2. Materiały dekoracyjne zgodne z filozofią bohemy.

Wnętrza boho wymagają od nas większej kreatywności w ich użyciu i łączeniu. Tak jak już wspomniałam, będą to przede wszystkim materiały naturalne jak drewno, skóra, sznurek, juta, wiklina, wełna. Najlepiej jeśli nie będą to przedmioty nowe i błyszczące, jakby prosto ze sklepu, a lekko znoszone, nadające bardziej domowego, przytulnego klimatu.

3. Nietypowe meble.

Urządzając wnętrze z elementami boho, warto zainwestować w meble używane, które bardzo łatwo teraz dostać, chociażby w komisach, sklepach z antykami, osiedlowych wyprzedażach garażowych czy targach staroci. Meble nie muszą być w jednym stylu, chodzi o to, aby były oryginalne, niepowtarzalne, nadgryzione zębem czasu. Najczęściej będą to meble drewniane, co jest ich dodatkowym atutem.

4. Ważne akcesoria.

Wybór odpowiednich akcesoriów jest jednym z najważniejszych (i nie oszukujmy się – najprzyjemniejszych :)) etapów procesu urządzania pomieszczenia, niezależnie od przyjętego stylu. Tak jak meble, każdy dodatek we wnętrzu boho powinien opowiadać jakąś historię. Przykłady przedmiotów wpisujących się w ten styl to gliniane naczynia, stare mapy, butelki, ozdobne pudełka, szkatułki itp. Dawni przedstawiciele bohemy byli znani z koczowniczego trybu życia – dużo podróżowali i zbierali przedmioty z różnych części świata. Teraz podróżowanie niekoniecznie oznacza przynależność do tej grupy artystycznej, ale może zaowocować nieumyślnym tworzeniem wnętrz boho, dodając do nich kolejne, oryginalne pamiątki.

A czy Wy lubcie wnętrza z elementami boho? Ja, dopiero po dokładniejszym zapoznaniu się z tym stylem, zauważyłam, jak wiele jego elementów nieświadomie przemyciłam do swojego wnętrza. Być może dlatego, że jego filozofia jest mi dość bliska. Pozdrawiam Was serdecznie i jak zawsze liczę na Wasze komentarze!

Inne wpisy o stylach we wnętrzach:
Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?
Inspiracja tygodnia – styl folk, czyli o tym, jak ludowe wycinanki wkroczyły na salony
Jak wprowadzić elementy stylu kolonialnego do wnętrz?

[/expand]

Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?

Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?

Dzisiaj zapraszam Was na zupełnie coś innego – czyli wpis gościnny autorstwa Kasi Lasockiej, redaktor bloga Morizon. Jest mi bardzo miło móc gościć na tak doświadczoną blogerkę, nie tylko ze względu na to, iż blog z-dusza.pl należy raczej do tych mniejszych ale także ze względu na chęć poruszenia przez nią bliskiego mi tematu.
Połączenie stylu vintage i nowoczesnego to coś, co sama uwielbiam i chętnie stosuję w swoim wnętrzu. O stylu vintage we wnętrzach pisałam ogólnie w tym wpisie, natomiast dzisiaj przeczytacie o konkretnych sposobach, jak można z powodzeniem łączyć ze sobą elementy vintage z tymi całkiem nowoczesnymi. Zapraszam!

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?

Styl vintage kocha kontrasty i umiejętnie łączy stare z nowym. To nurt, w którym dozwolone są nieschematyczne połączenia materiałów, kolorów oraz form. Nic w tym dziwnego, bo przecież przeciwieństwa się przyciągają – nie tylko w życiu, lecz także we wnętrzach. Co otrzymamy z fuzji surowej, minimalistycznej nowoczesności z barwnym miszmaszem i nostalgiczną nutką vintage? Miejsce pełne ciepła i niepowtarzalnego uroku!

Dwa style, dwa sposoby połączenia

W tym szaleństwie musi być jednak metoda, dzięki której z chaosu staromodnych mebli i geometrycznych dekoracji wyłoni się efektowna całość. Jednym ze sposobów na to, by umiejętnie zestawić teraźniejszość z przeszłością, jest dekoracja nowoczesnego wnętrza meblami i bibelotami z poprzednich epok, które wprowadzą do aranżacji odrobinę przytulności i przełamią panoramę ascetycznych rozwiązań. Na tle – charakterystycznych dla współczesnych kierunków urządzania – materiałów wykończeniowych, takich jak beton, cegła, szkło czy stal świetnie prezentować się będą masywne komody i stoliki z ciemnego drewna, które dodatkowo mogą posłużyć do wyeksponowania smukłego ekranu TV, stanowiąc jednocześnie niebanalny równoważnik między światem innowacji, który kształtuje bieżące trendy, a awangardowymi przedmiotami sprzed kilkudziesięciu lat.

Styl vintage daje swobodę w wyrażaniu siebie, więc tylko od nas zależy, jaką ścieżką urządzania pójdziemy. Drugi sposób kompilacji tych dwóch nurtów jest bardziej unikatowy i charakterny. Jeśli zależy nam na tym, by czar przeszłości objął przewagę nad oszczędnym designem XXI wieku, skierujmy uwagę na bazę w stylu vintage, przełamaną kilkoma nowoczesnymi akcentami. Pasiasty dywanik z frędzlami, tapeta z motywem pepitki, kratki czy kwiatów, piękny kilim pamiętający czasu PRL-u czy ciężkie, żakardowe zasłony będą świetnym tłem dla minimalistycznych kompozycji: modułowej sofy, prostych mebli i uniwersalnej gamy tonacji na ścianach i podłogach. Ich powściągliwy charakter nieco złagodzi szalony, niekiedy przypadkowy zestaw dodatków.

Jakość, czyli sekret ponadczasowej aranżacji

Mimo że styl vintage nie stroni od oryginalnych rozwiązań „z duszą”, unikajmy przepychu i nagromadzenia detali. Czasem warto postawić na jeden mocny akcent, jak odrestaurowana komoda znaleziona na strychu u babci, awangardowa narzuta czy wygodna kanapa obita tkaniną w musztardowym wydaniu, by wystrój nabrał nietuzinkowego klimatu. Najważniejszym kryterium, jeśli chodzi o urządzanie mieszkania, którego inspiracją był duet vintage i nowoczesność, jest jakość, bo ponadczasowość stawia wysokie wymagania, zwłaszcza w aspekcie właściwości materiałów i ich trwałości! Starannie wykończone meble, kunsztowna porcelana czy prawdziwe drewno występujące w roli parkietu z wiekiem nie będą się starzeć, a jedynie – niczym wino – nabierać szlachetności.

Świat kolorów kontra podstawowe trio bieli, czerni i szarości

Paleta kolorów stylu vintage jest twórczą mieszanką. Nie ma w niej barw zakazanych – w przeciwieństwie do kierunku nowoczesnego, gdzie królują biel, szarości i subtelne beże. Kompromisem będzie zatem wykorzystanie uniwersalnego tła złożonego z jasnej tonacji i ocieplenie go kaskadą multikolorowych ozdób, chociażby w odcieniu czerwieni, butelkowej zieleni, granatu, fioletu czy żółci. Dzięki temu wnętrze nie straci nic ze swojego minimalistycznego sznytu, a jednocześnie zachowa wesoły urok vintage. Łagodne tło rozświetli aranżację i w niczym nie ograniczy kreatywnej inwencji urządzającego, pozwalając na spontaniczność i pełen luz!

Wpis gościnny autorstwa Kasi Lasockiej – miłośniczki wnętrzarskich metamorfoz i redaktorki bloga morizon.pl.

[/expand]

Plany aranżacyjne do kuchni

Plany aranżacyjne do kuchni

Dziś chciałbym Wam opowiedzieć o pomieszczeniu, które miało przejść delikatną metamorfozę, a które spowodowało lawinę zmian w moim mieszkaniu. Zaczęło się niewinnie – w kuchni miały być wymieniane fronty szafek kuchennych, gdyż istniejące były już nieco zniszczone. Potem doszedł pomysł ze zmywarką, ale okazało się, że żadna z istniejących szafek nie odpowiada wymiarami pod zmywarkę. Wtedy stwierdziłam, że skoro jedno „pudełko” trzeba wymienić, może wymienić jeszcze blat oraz starą kuchenkę i zlew zamienić na te wpuszczane w blat. Wtedy okazało się, że takie zmiany będą kosztowały niewiele mniej od nowej kuchni… Także powstała nowa kuchnia. Za nową kuchnia poszły nowe sprzęty kuchenne no bo jak to wstawić stare do pięknych, świeżutkich mebli? A że nowe sprzęty to nowe rozwiązania – nareszcie wymarzona zmywarka, piekarnik z mikrofalówką i płyta indukcyjna. No właśnie – płyta indukcyjna. Co to oznacza? Rezygnację z usług gazownictwa, zamknięcie dopływu gazu do mieszkania, odcięcie rury gazowej oraz przekucie się przez cały przedpokój i pół kuchni z trzecią fazą (która na szczęście była doprowadzona do mieszkania, ale nie do kuchni). Przekucie się przez większość ścian w przedpokoju poskutkowało niestety wymuszonym remontem przedpokoju, ale to już historia na inny wpis.

Zapraszam Was wiec na plany aranżacji nowej kuchni wraz z opisem wszystkich perypetii z tym związanym.

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

UKŁAD/LOKALIZACJA

Kuchnia zlokalizowana jest od północnej, frontowej części bloku. Jeśli chodzi o wymiary, nie jest to największa kuchnia, jaką można sobie wymarzyć, ale jest całkiem spora i wygodna jak na 60-metrowe mieszkanie. Jest to kuchnia zamknięta, dostępna z przedpokoju. Jest doświetlona dużym oknem od frontu i dodatkowym oknem balkonowym na ścianie bocznej, jest więc naprawdę jasna. Od boku ma wyjście na mały taras. Z powodu tego wyjścia na taras ciąg kuchenny można właściwie umieścić tylko na jednym z dłuższych boków. Dla mnie jest to jednak wystarczające.

Uproszczony plan kuchni.

KUCHNIA PRZED REMONTEM

Wchodząc do kuchni przed remontem, mam wrażenie, że robiła ona dość dobre wrażenie – jak już wspomniałam, kuchnia jest jasna. Wrażenia tego dopełniały białe ściany i białe meble kuchenne. Na pierwszy rzut nie wyglądała na tak zniszczoną i starą, jaka jest w rzeczywistości – meble były jeszcze po starych właścicielach, miały około 18 lat! Ale gdy przyjrzeć się jej bliżej – meble były już dość zniszczone, sprzęty starodawne a wielki zlewozmywak dukomorowy z ociekaczem nakładany na szafki, zabierał większość blatu roboczego, przez co kuchnia w użytkowaniu była dość niewygodna. Ponadto, szafki nie na jednej tylko ścianie nie wystarczały na wszystkie kuchenne sprzęty, przetwory itp. I część tych rzeczy stała po prostu na szafkach górnych, co doprowadzało mnie do szału. Przestrzeń międzyszafkowa wypełniona była na jednej ścianie dość ładnymi (ale jakże niepraktycznymi) dużymi, białymi płytkami, na drugiej, krótszej ścianie płytkami szaro-srebrnymi, co również mnie denerwowało. Pod przeciwległą do mebli kuchennych ścianą stał stół z krzesłami, który choć stary i niezbyt ładny, dobrze pełnił swoją funkcję i służył za dodatkowy blat roboczy, gdy zachodziła taka potrzeba (czyli właściwie za każdym razem). Choć stół wraz z krzesłami postanowiłam wymienić, jego lokalizacja i wielkość mi odpowiadają – wielkość kuchni pozwala na równoczesna pracę przy blacie roboczym i siedzenie przy stole dla 3-4 osób. Całości dopełniała lampa w stylu industrialnym, w której nie wiem co mi się jeszcze niedawno tak podobało. Miała nawet swoje imię – „beton zbrojony”, gdyż składała się z betonowej oprawy w metalowym abażurze. Na ścianie z drzwiami od przedpokoju znajdowała się galeria talerzy, płytek przywiezionych z podróży, którą planuję zachować, ale raczej nie w tym miejscu. I to właściwie wszystko jeśli chodzi o kuchnię.

Jak widać, kuchnia przed remontem była bardzo jasna i na pierwszy rzut oka nie prezentuje się tak źle, chyba dzięki ścianom, sprzętom i meblom w tym samym – białym kolorze.

Na górze stało mnóstwo dodatkowych rzeczy, które nie mieściły się w szafkach. Wielki zlew zabierał mnóstwo miejsca w ciągu roboczym.

Widoczne srebrne płytki nie pasowały zupełnie do koncepcji nowej kuchni.

POMYSŁ NA WNĘTRZE

Pomysł na wnętrze nie powstał od razu a etapami. Jak to się mówi – szewc bez butów chodzi – nigdy nie powstał kompletny projekt aranżacji kuchni a raczej fragmenty jak projekt mebli na zamówienie. Poza tym lubię urządzać wnętrze powoli, zobaczyć, co mi się w nim sprawdza, jak nowa rzecz komponuje się z tymi już istniejącymi. Często okazuje się, że coś, co w naszej wyobraźni czy na obrazku ze sobą pasuje, w rzeczywistości już niekoniecznie. To, co wiedziałam na pewno, to, że chcę, aby kuchnia dalej była jasna i najlepiej biała, zarówno jeśli chodzi o ściany jak i meble. Podłoga na pewno zostaje ta sama. Stanowią ją średniej wielkości matowe, ciemnoszare płytki, których może nie uwielbiam, ale są w porządku – są praktyczne, nie widać tak na nich każdej plamki. Istotną kwestią w kuchni jest także blat – nie lubię blatów laminowanych, zwłaszcza udających takie z innych materiałów, np. z drewna. Drewnianego blatu również nie chciałam, gdyż po pierwsze jakoś nie pasował mi do mojej koncepcji kuchni, a po drugie jest trudny w użytkowaniu (bo w grę wchodził tylko blat olejowany). To ciągłe uważanie oraz konieczność olejowania go co jakiś czas to zupełnie nie dla mnie. Do mojej wymarzonej białej kuchni bardzo za to pasował blat marmurowy. Choć jestem zwolenniczką naturalnych materiałów, a nie takich, co je jedynie udają, wiedziałam, że prawdziwy blat marmurowy również jest trudny w użytkowaniu – marmur jest materiałem chłonnym i może wchłonąć np. rozlane wino. No i jest drogi. Materiałem, który dość dobrze go udaje jest Laminam – czyli spieki kwarcowe. W dodatku jest to materiał wyprodukowany z „kamieni” także nawet w dotyku przypomina kamień. Jest też twardy i odporny na zabrudzenia. Jednak niestety okazało się, że jest poza moim zasięgiem finansowym, i to dość sporo – wycena blatu oraz wypełnienia przestrzeni międzyszafkowej o długości 2,70m wyszła na… 11 000zł. Sam blat kosztowałby ok. 6 000zł. Inne materiały podobne są w porównywalnych cenach także musiałam się pożegnać z moim marzeniem… No i niestety stanęło na nienawidzonym blacie laminowanym, udającym (o ironio!) marmur. Ale nie zakładam, że tak będzie na zawsze 😉
Po upadku pomysłu zastosowania Laminamu na ścianie w przestrzeni międzyszafkowej doszłam do wniosku, że istniejące płytki, choć ładne, muszą zostać wymienione. Po pierwsze, choć tak jak szafki mają wymiar 60cm, to niestety mijają się z podziałem frontów, na co nie mogę patrzeć. Po drugie, pomiędzy nimi jest biała fuga a to bardzo zły pomysł w kuchni, przynajmniej w mojej kuchni. Nowe płytki na pewno będą białe, gładkie, drobne i z ciemnoszarą fugą – może jakaś mozaika, może heksagony a może płytki metro układane w jodełkę.

Większość dodatków w mieszkaniu mam w kolorze mosiądzu (lub z mosiądzu) także postanowiłam ten kolor wprowadzić także do kuchni np. w postaci uchwytów, lampy. Wydaje mi się, że ten kolor (i materiał – mosiądz) nada kuchni bardziej eleganckiego, retro wyrazu, o co mi właśnie chodzi.
Co do koloru białego – po namyśle stwierdziłam, że jednak cała biała kuchnia byłaby nudna. Postanowiłam więc nieco ją urozmaicić, wybierając inny kolor na szafki dolne. Aby tak bardzo nie szaleć, postawiłam na ciemnoszary, dokładnie w kolorze płytek na podłodze. Kontrast pomiędzy dolnymi, dość ciemnymi frontami a górnymi białymi został pokreślony za pomocą zastosowania ramek i uchwytów na dolnych szafkach i pozostawieniem frontów górnych szafek gładkich (zamykanych na dotyk). Dzięki temu zabiegowi górne szafki wydają się lżejsze, co było szczególnie istotne ze względu na to, iż są one podwójne – sięgają do sufitu. Podwójne górne szafki pomieściły wszystkie dodatkowe sprzęty i rzadziej używane przedmioty kuchenne, które w starej kuchni nie mieściły się w szafkach. Jako uchwyty wybrałam złote gałki o prostej formie z Ikei.

Cokół pod szafkami na razie jest biały, ale nie podoba mi się w takiej formie – myślę nad wymianą (lub pokryciem go) na metalowy w kolorze złotym. Nie wiem jednak, gdzie taki znaleźć – będę jeszcze szukać.

Oprócz szarości na szafkach zdecydowałam się na wprowadzenie jeszcze jednego koloru – w postaci lamperii na ścianie. Myślę, że będzie ona w ciemnoniebieskim, lekko szarym odcieniu. Zbieram stare naczynia w niebieskim kolorze lub z niebieskim wzorkiem także myślę, że wszystko razem będzie się dobrze komponować. Lamperia będzie się znajdowała na ścianie ze stołem także będzie dodatkowo pełniła funkcję ochronną – liczę na to, że na ciemnym kolorze nie będzie tak bardzo widać ewentualnych plamek. Zastanawiam się również, czy nad lamperią nie położyć listwy ozdobnej odcinającej. Listwa nadałaby bardziej retro klimatu i boję się, że będzie tego aż za dużo, ale z drugiej strony ochraniałaby ścianę przed uderzeniami odsuwanych krzeseł.
Przez zastosowane kolory kuchnia może wydawać się nieco zimna, dlatego planuję ocieplić ją drewnianym stołem i krzesłami z plecionymi siedziskami, dużą ilością żywej zieleni oraz naturalnych dodatków z wikliny, terakoty i mosiądzu. Myślę nad powieszeniem w kuchni mosiężnej lampy z dwoma żarówkami na długich kablach i owinięcie ich na relingu zawieszonym u sufity lub dużej gałęzi. Do tego wyobrażam sobie zawieszone na relingu czy gałęzi roślin zwisających np. bluszczu, oplątwy. Ledowe żarówki zlikwidują problem nadmiernego nagrzewania roślin. W nową kuchnie idealnie wpasuje się wózek-barek z Ikei, na którym planuję wyeksponować przyprawy, mąkę, oliwę i inne często używane składniki w prostych słoikach i butelkach. Mam dylemat co do okien – nie wiem, czy wieszać w nich istniejący karnisz a co za tym idzie firany i/lub zasłony czy np. postawić na rolety rzymskie. Kiedyś nie wyobrażałam sobie okien bez firan i zasłon, ale w kuchni to jednak niezbyt praktyczne (na parapecie zawsze mam dużo kwiatów i ziół). Nad tym muszę się jeszcze zastanowić. Na ściany z pewnością wrócą talerze i płytki z podróży w postaci kolażu, może pomiędzy nimi wylądują grafiki – nazbierałam ich już całkiem sporo, ale na razie nie są nigdzie powieszone. Jak na razie to koniec planów, choć na pewno coś jeszcze po drodze wymyślę.

Kolaż z opisanymi wyżej pomysłami do nowej kuchni.

STAN OBECNY

Na stan obecny zostały zrobione instalacje (hydraulika pod zmywarkę oraz doprowadzona 3 faza pod płytę indukcyjną) oraz zamontowane meble. Niestety meble przyszły wcześniej niż było to zakładane, także do układania płytek i malowania trzeba będzie je ściągać i na nowo montować. Ale dzięki temu mogłam się z nimi „obyć” i pod nie dobrać płytki i resztę wystroju.

Za jakiś czas z pewnością przedstawię efekt końcowy lub chociaż następny etap.

Co myślicie o takiej kuchni? Coć trochę z przestrachem, to czekam na Wasze komentarze.

A tutaj znajdziecie więcej inspiracji do wnętrz:
Inspiracja tygodnia – lamperia w nowoczesnym wydaniu
18 sprytnych pomysłów do kuchni
Remont małej łazienki

[/expand]