Przeglądnięte przez
Tag: białe wnętrza

Metamorfoza sypialni

Metamorfoza sypialni

Po wielu miesiącach remontu, wykańczania i dopełniania dodatkami, zapraszam Was dzisiaj na efekt (prawie) końcowy metamorfozy sypialni.
Z metamorfozy sypialni jestem bardzo zadowolona, jest to chyba moje ulubione pomieszczenie w całym mieszkaniu.

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

Oczywiście, pokój ten wciąż wymaga dopieszczenia – brakuje w nim jeszcze kilku drobnych elementów. Jednym z nich jest duże lustro, w którym można się w całości obejrzeć. Tak się składa, że mimo, iż w łazience i w przedpokoju są dwa, całkiem spore lustra, to nie można się w nich zobaczyć w całości, co mi trochę przeszkadza. Wcześniej, w sypialni stała szafa, która w środkowym panelu miała wbudowane lustro, ale musiałam się jej pozbyć, a co za tym idzie, również jedynego tak wysokiego lustra. W sypialni obecnie nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie tak duże lustro mogłoby zawisnąć – zastanawiam się pomiędzy zawieszeniem go na drzwiach lub na ścianie na lewo od grafik, naprzeciwko szafki nocnej. Kolejne brakujące elementy sypialni to grafiki naprzeciwko łóżka i nad komodą oraz aranżacja ściany nad toaletką. Grafiki i ramki na nie już mam od dawna, ale… zgubiłam je. Makrama, która obecnie wisi na ścianie, gdzie ma być kompozycja z grafik, wyląduje prawdopodobnie nad komodą. Nad toaletką jest zawieszone małe lusterko, które akurat już posiadałam, ale docelowo ma zawisnąć nieco większe, bo to, choć wystarczające jeśli chodzi o wykonanie makijażu, wydaje mi się nieproporcjonalne względem toaletki. Koniecznie również chcę zamontować oświetlenie do toaletki, tak, abym mogła się bez problemu pomalować również, kiedy jest ciemno. Myślę o kinkiecie w kolorze złotym, z wtyczką do kontaktu, aby nie wiercić ścian. Chciałabym również dorzucić na ścianie nad toaletką jakieś elementy dekoracyjne, być może złoto-szklane półeczki z Ikei, jak w tej aranżacji biurka lub wiszące rośliny. Ostatnie dwa brakujące elementy, a raczej cztery, bo po dwa z każdej strony, to lampki nocne oraz chodniki po obu stronach łóżka. Obecnie, na szafkach nocnych są tymczasowe, dwie różne lampki, które już posiadałam w „starej” sypialni. Chciałabym je kiedyś wymienić na dwie takie same, zastanawiam się również nad takimi zwisającymi z sufitu, ale również z wtyczką do kontaktu. Dywaniki, które są obecnie, wydają mi się nieco za małe, drażni mnie, że ciągle się zwijają, chciałabym coś większego ale nie spieszę się z tym. Lubię urządzać dane wnętrze powoli, aby obyć się z elementami, które już są i na spokojnie zastanowić, co mi się sprawdza, co nie, co chcę wymienić, odjąć lub dodać.

Zaczęłam trochę od tyłu, pisząc o tym, czego jeszcze brakuje więc wróćmy teraz do tematu głównego, czyli tego, co już jest i jak się sprawdza 🙂
Tak, jak pisałam wcześniej w tekście o planach metamorfozy, nowa sypialnia powstała w pomieszczeniu, gdzie wcześniej było biuro/garderoba/schowek. Pokój ten wymagał odświeżenia i zakupu całkiem nowego wyposażenia. Został więc odmalowany na kolor biały, a stara, niemodna już tapeta, została wymieniona na nową – delikatne, błękitne motywy roślinne na kremowym, prawie białym tle. Tapeta jest przepiękna, moim zdaniem, listki w zmieniającym się od jasnego do ciemnego kolorze niebieskiego, wyglądają jak namalowane akwarelą. Tapeta nie tylko urozmaica neutralne, białe ściany, ale również dodaje jej nieco romantyczności, delikatności i przytulnej atmosfery, właściwej tylko pomieszczeniom o tej funkcji. Na połączeniu ścian z sufitem pozostały położone uprzednio listwy przysufitowe, a przy podłodze białe, podłogowe z MDFu.

Jedynymi meblami, które miałam już wcześniej kupione do sypialni były vintage’owe szafki nocne oraz stara szafa o zaoblonych brzegach, pokazana w kolażu w jednym z poprzednich wpisów.

Szafki nocne, wypatrzone na pchlim targu, bardzo mi się podobały i wiedziałam, że muszą się znaleźć w nowej sypialni. Są one praktycznie nic niezniszczone – z szufladą u góry i szafką na dole. Są bardzo zgrabne w kształcie, mają nóżki nadające lekkości i piękne, retro uchwyty w ciemnozłotym kolorze. Stanowiły one bazę pod resztę wyposażenia wnętrza. Do nich zostało dobrane łóżko – na początku wahałam się pomiędzy łóżkiem z drewnianą a tapicerowaną ramą, ale ostatecznie jedna i druga odpadły – nie mogłam znaleźć drewnianej pasującego do koloru szafek nocnych, a jeśli chodzi o tapicerowaną, to bałam się użytkowania. Jestem osobą, która lubi do czytania książki w łóżku przygotować sobie małą przekąskę lub herbatę – co będzie jeśli coś wylałoby się na zagłówek? Wybrałam rozwiązanie bardziej funkcjonalne: białą ramę metalową z Ikei. Jest to bardzo prosta (i niedroga) rama, o krzyżujących się ukośnie prętach w zagłówku, która wprawdzie nie robi efektu „łał”, ale wydaje mi się, że dobrze wpisuje się w to wnętrze. Może zagłówek nie jest tak wygodny, jaki byłby zagłówek tapicerowany, ale nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, zawsze na łóżku jest kilka poduszek, które nie pełni jedynie funkcji ozdobnej. Za to łóżko, przez swoją konstrukcję i kolor, jest lekkie, ażurowe, nieprzytłaczające, nie ma też ramy na dole, na czym mi bardziej zależało. Pomieszczenie to ma raptem nieco ponad 10m2 i nie chciałam go dodatkowo pomniejszać masywnym łóżkiem, które i tak zajmuje większość powierzchni. Z pozostałych, niezbędnych w sypialni mebli, oczywiście znajduje się tu szafa. Najpierw była tu, wspomniana wyżej, stara, biała szafa z lustrzanym panelem pośrodku, jednak wiedziałam, że będę ją wymieniać. Potem zagościła tu na chwilę stara szafa z innego pokoju, ale wydawała mi się zbyt ciężka i ciemna dla mojej koncepcji tego wnętrza. Poza tym miała normalnie otwierane skrzydła, a jak się okazało, plan planem, a rzeczywistość jest jak zawsze nieco inna, i w takim wypadku nie zmieściłabym już tutaj mojej wymarzonej toaletki. Dlaczego? Bo szafki nocne miały większą niż standardowa szerokość i jedyna możliwość, aby zmieściła się choćby malutka toaletka, to wtedy, gdy byłyby dosunięte do samej szafy, a co za tym idzie, szafa musiałaby mieć drzwi przesuwne zamiast otwieranych. Powstał więc nowy plan, związany z wymianą szafy. Wtedy zaczęłam się zastanawiać nad szafą robiona na wymiar, do samego sufitu, z wnętrzem zaprojektowanym i wykonanym dokładnie pod moje potrzeby i byłoby to idealne wyjście, ale…bałam się tego rozwiązania z powodu kształtu sypialni. Jedyna ściana, na której mogłam ustawić szafę jest już i tak wcięta i wstawiając masywną szafę wnękową w tym miejscu, stworzyłby się dziwny, długi tunel przy wejściu. Z tego też powodu zdecydowałam się na standardową szafę. Idealny, drewniany, bejcowany na biało model znalazłam w Ikei, i co najlepsze, podczas wizyty w tym sklepie w zupełnie innym celu, znalazłam tę właśnie szafę na dziale przecen za 50% oryginalnej ceny… Szafa jest dużo węższa niż ściana, przy której stoi, dzięki czemu obok niej zmieściła się jeszcze wysoka, wąska komoda, która wcześniej stała w salonie. Komoda jest nieco płytsza niż szafa, obie są na wysokich nóżkach i nie są wysokie do sufitu, co sprawiło, że nie wyglądają tak ciężko, jak wyglądałaby szafa wnękowa i nie przytłaczają sypialni. Niestety, musiałam przez to nieco przeorganizować moją garderobę, ale z drugiej strony mam teraz limit ubrań, wszystkie są pod ręką i zawsze mam co na siebie włożyć 😉

A tak naprawdę, reszta, czyli zimowe kurtki latem i letnie ubrania zimą, mieści się w pojemnikach pod łóżkiem.

I tak oto dochodzimy do mojego ulubionego mebla w tym pomieszczeniu czyli wymarzonej toaletki. Toaletka została zrobiona dla mnie na wymiar, zamówiłam ją przez Internet, wysyłając zapytanie o taką możliwość do firmy, która sprzedawała gotowe meble, ale żaden z nich mi do końca nie odpowiadał. Koszt nawet nie był dużo wyższy od gotowych konsol i toaletek, które sprzedawali. Podałam dokładne wymiary, materiały, z których chciałam, żeby była zrobiona i na koniec, po zastanowieniu, dodałam szuflady pod blatem, które może nieco odejmują jej elegancji, ale za to są bardzo praktyczne. Po miesiącu dostałam mebel i jestem z niego bardzo zadowolona. Toaletka jest taka, jak chciałam – na stalowy stelażu, pomalowanym na złoty kolor, bez poprzeczki z przodu, dzięki czemu można dosunąć siedzisko i, przede wszystkim, z pięknym blatem, z naturalnego marmuru. Do toaletki dokupiłam stołeczek – pufę na promocji w Homli (a właściwie kupiłam ją dużo wcześniej i już czekała na toaletkę) obitą granatowym aksamitem i na złotych, metalowych nóżkach, idealnie pasujących do konstrukcji toaletki.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o meble, które mieszczą się w mojej sypialni. Niestety, musiałam zrezygnować z fotela do czytania, bo po prostu nie ma tam już dla niego miejsca.

Przejedźmy do najlepszego, czyli dodatków. Jednym z większych, od razu rzucających się w oczy, są piękne zasłony z domieszką lnu w kolorze zgaszonego granatu, spływające na podłogę. Wiem, że nie wszystkim podoba się taka długość zasłon, ale po kilku miesiącach użytkowania, muszę stwierdzić, że to wcale nie przeszkadza, nie zbierają jakoś specjalnie kurzu z podłogi ani kociej sierści, a przy sprzątaniu po prostu je podnoszę. Za to dają efekt dużo bardziej ciepły i elegancki niż standardowa długość zasłon. Polecam! Materiał, zarówno na delikatne firanki w drobne kropki jak i na zasłony, został kupiony w Ikei i zostały one obszyte przez moja kochana babcię. Choć na początku miałam plan powiesić jasne zasłony, to jednak, kiedy zobaczyłam te, zakochałam się w nich, ich kolorze – idealnie pasującym do motywu na tapecie oraz fakturze lnu. Nie żałuje mojego wyboru. Dodatkowo, tak ciemne zasłony izolują od światła zewnętrznego, także sprawdzą się idealnie dla każdego, komu przeszkadza blask ulicznych latarni czy światło z okien sąsiadów. Innym ważnym dodatkiem jest sufitowa lampa i tu już kupiłam taką, zgodna z moim pierwotnym planem, czyli z naturalnej plecionki. Długo szukałam idealnej – jedne były za duże, drugie przepuszczały za mało światła. Ta została kupiona w którymś z marketów budowlanych, zdaje się, że w OBI. Wydaje mi się, że pasuje idealnie do tego wnętrza i świetnie komponuje się z innym dodatkiem, lekko w stylu boho, czyli makramą wiszącą naprzeciwko łózka. Makrama została kupiona w Homli. Docelowo chyba zawiśnie nad komodą, ustępując miejsca reszcie grafik, o których pisałam wcześniej. Obok makramy na razie wisi grafika z obrazem Matisse’a przywieziona ze sklepu muzealnego z NY oraz zdjęcie, które tez tu raczej nie zostanie, bo nie pasuje mi kolorystycznie do obrazu Matisse’a i innych grafik,które maja się tu znaleźć. Lusterko nad toaletką zostało kupione już dawno temu w Kiku i początkowo było w innym pomieszczeniu. Szklane pudełko stojące na toaletce jest z H&M Home, bordowy kuferek na biżuterię z Biedronki sprzed kilku lat, a marmurowy świecznik i mosiężna muszelka na drobiazgi z pchlego targu. Wydaje mi się, że wszystkie te rzeczy pasują tu idealnie. Całość sypialni została utrzymana w biało-granatowej kolorystyce, z dodatkiem drewna, plecionki i złota. Po kilku miesiącach stwierdziłam jednak, że brakuje tu jakiegoś przełamania i dodałam kilka bordowych dodatków jak kuferek, doniczki (Ikea), bordowe, aksamitne poduszki na łóżko oraz białe w bordowe kwiaty (również Ikea). Dopełnieniem kompozycji poduszkowej jest okrągła, granatowa, aksamitna poduszka z Jyska. Teraz tego typu poduszki widuję wszędzie, wydaje mi się, że będą hitem w nadchodzącym sezonie. Oprócz bordowych doniczek, na parapecie są jeszcze dwie z plecionki z pchlego targu. I tu taki mała podpowiedź dla Was – jeśli szukacie dodatków z plecionki to na pchlich targach można ich znaleźć całe mnóstwo, za to w cenach kilkukrotnie niższych niż w sklepach z nowymi rzeczami. Na razie na parapecie mam dość mizerne roślinki, jedne dopiero zasadzone z sadzonek, inne nieco obgryzione przez koty, ale mam nadzieje, że z czasem się to zmieni. Okazem, z którego jestem dumna, jest wysoka mandarynka stojąca w rogu pokoju, o moim wzroście, którą hoduje ok. 15 lat z ziarnka mandarynki! Pozostałymi dodatkami są świeczki, świeczniki i wiszące światełka. Część pochodzi z sieciówek (świece zapachowe, girlandy z lampkami-gwizdkami) i tu nie ma się co rozwodzić, mosiężne świeczniki na wysokie świece z pchlego targu (kolejna podpowiedź – na pchlich targach można znaleźć mnóstwo ciekawych przedmiotów z mosiądzu) oraz piękna, krakowska kamienica – latarenka z jarmarku świątecznego w Krakowie.

I to chyba wszystko, jeśli chodzi o stan dzisiejszy sypialni. Jak zapowiedziałam na początku, z pewnością będzie ona się jeszcze zmieniać z czasem. Trochę obawiałam się publikacji tego wpisu, mam nadzieję, że metamorfoza Wam się spodoba 🙂 W kolejnych wpisach mam zamiar przedstawić Wam efekty metamorfoz kuchni i przedpokoju a także może nieco pokazać, jak wygląda mój salon, który przy okazji tych remontów, też przeszedł mały lifting.

Do następnego!

Zapraszam do podejrzenia poprzednich wpisów o planach aranżacyjnych a już niedługo nowa odsłona przedpokoju:
Plany aranżacyjne sypialni
Plany na aranżację przedpokoju
Plany aranżacyjne do kuchni

[/expand]

Zimowo-świąteczne dekoracje do domu

Zimowo-świąteczne dekoracje do domu

Święta zbliżają się wielkimi krokami, ale wciąż jest jeszcze dużo czasu na świąteczne udekorowanie domu. Adwentowe oczekiwanie na 24 grudnia to idealny czas na wypełnienie swoich czterech kątów zimowo-świątecznym klimatem. W dzisiejszym wpisie możecie znaleźć garść (pachnących niczym świąteczne pierniki i mandarynki) inspiracji na proste dekoracje do domu. Niezależnie od tego, czy wolicie wystrój tradycyjny czy bardziej minimalistyczny, wydaje mi się, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Celowo używam sformułowania świąteczno-zimowe dekoracje, gdyż uważam, że dekorować dom można nie tylko na okres świąteczny ale na całą zimę, tak, aby choćby girlandami lampek rozświetlić i rozweselić ten ciemny i ponury czas. A więc zaczynamy!

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

1. Świąteczna kuchnia.

Podczas, gdy naszymi priorytetami są zazwyczaj ozdabianie drzewka oraz wieszanie wieńców, mamy tendencję do ignorowania serca domu czyli kuchni. Pomiędzy pieczeniem ciasteczek i przygotowywaniem wigilijnej wieczerzy, postarajmy się znaleźć czas, aby zadbać także o to miejsce, w którym przecież spędzamy mnóstwo czasu w tym okresie.

Clean and Scentsible

2. Jadalne dekoracje.

Jadalne dekoracje jak pierniczki, świąteczne ciasteczka, mandarynki, orzechy to takie 3 w 1. Po pierwsze, można je zjeść, a dodatkowo zdobią wnętrze i wypełniają je przepięknym zapachem.

3. Biała prostota.

Ozdoby choinkowe, girlandy, gwiazdy na okno – wykonane z papieru to prosty i uroczy sposób na dekorację domu. Większość tego typu ozdób jest dodatkowo prosta do wykonania samemu i może być sposobem na mile spędzony wieczór z najbliższymi.

4. Wystrój rustykalny.

Rustykalne ozdoby są coraz popularniejsze. Przez swoją zazwyczaj neutralną kolorystykę pasują do wielu wnętrz, a naturalne i łatwo dostępne materiały sprawiają, że nie są zbyt obciążające dla portfela. Możecie wybierać spośród ozdób z drewna, papieru, juty, wełny, tkanin różnej maści i plecionek. Część z nich, jak np. ozdobę ze zdjęcia łatwo wykonać samemu, podpatrując inspiracje w sklepach i w Internecie.

Elle Decor

5. Ozdobne misy.

Aby uzyskać bardziej naturalny i prosty świąteczny klimat, postawcie na tradycyjne zimowe elementy, takie jak szyszki, cynamon, żołędzie i suszone owoce. Umieśćcie je w misce czy na ozdobnym talerzu i, voila!

6. Ledowe kompozycje.

Sznury ledowych lampek można dostać dosłownie wszędzie, w różnych wielkościach, kształtach i kolorach. To prosty a zarazem efektowany sposób na udekorowanie wnętrz. Spróbujcie jednak tym razem wybrać mniej typowe miejsca do ich użycia – np. kuchenny wieszak, bok szafy, zagłówek łóżka czy wypełnienie szklanej misy, wazonu czy latarenki.

Pinterest

7. Świąteczna girlanda.

To wciąż niezbyt popularna w Polsce dekoracja, choć niezwykle efektowna, prosta i praktyczna – nie zajmuje miejsca na podłodze czy meblach. Świetnie sprawdzi się przy małym dziecku i zwierzętach, na przykład lubiących wszystko strącać kotach…hmmm…chociaż jednak nie – już obie wyobrażam, jak skakanie do wiszących ozdób staje się ulubioną zabawą moich kotów…

Country Living Magazine

8. Wyższy poziom dekorowania.

Dekorowanie domu nie musi się kończyć na wysokości stołu (nie licząc czubka choinki). Kompozycję z ozdób na kominku można wykończyć zawieszoną u sufitu girlandą, na komodzie można wyeksponować różnej wysokości świece i świeczniki, na oknie powyżej świątecznych latarenek mogą zawisnąć świecące gwiazdy.

9. Zielono mi.

Ciekawą alternatywą dla misz-maszu kolorów na świątecznych ozdobach będzie zrobienie ozdób w różnych odcieniach zieleni żywych roślin – np. sosny, świerku i jałowca. Można z nich wykonać wieńce, girlandy czy stroiki na stół. Gałązki brzozy, jagody zimowe i srebrzyste szyszki dodadzą gałązkom blasku.

10. Neutralne kolory.

Mieszanka naturalnych materiałów (juta, drewno, szyszki) okraszona bardziej eleganckimi metalami i dekoracjami w odcieniach metalicznych i ze szkła (np. kryształowego) to nietypowa alternatywa dla typowych czerwono-zielonych ozdób. Dodatkowo, takie neutralne przedmioty mogą bez problemu cieszyć oko dłużej niż tylko przez miesiąc czy dwa w roku.

Nonagon Style

11. Wyeksponowane kartki świąteczne.

Jeśli należycie do osób wciąż wysyłających i otrzymujących kartki świąteczne, warto je wyeksponować i przy okazji powspominać osoby, od których się je dostało. W moim domu rodzinnym wciąż ta tradycja jest praktykowana i zawsze przy okazji Świąt wspomina się osoby, które od lat pamiętają o nas w ten szczególny czas. Dziś kartki świąteczne mogą być naprawdę piękne i stanowić cudną dekorację domu. Można je postawić na kominku, komodzie czy powiesić w formie girlandy.

Houseandhome

12. Zimowa paleta kolorów.

Znudziły Wam się tradycyjna świąteczna zieleń i czerwień? A co powiecie na tę zimowo-lodową paletę kolorów? Dekoracje w bieli z kroplą srebra i zimnej jasnej zieleni czy błękitu wprowadzą Was w klimat mroźnej Północy.

Pinterest

13. Resztki na talerzu.

Posiadacie tak dużo ozdób, że brakuje na nie miejsca na choince? Wyeksponowanie ich na talerzu czy tacy może być świetnym sposobem na ich wykorzystanie.

christmas.365greetings

14. Minimalistyczne drzewko.

Drzewko z minimalną ilością ozdób, z samymi światełkami lub bez ozdób zupełnie to idealny wybór dla osób, które posiadają nowoczesne, minimalistyczne wnętrza i nie chcą zmieniać za bardzo jego klimatu.

15. Dekoracja ze świec lub świeczników.

Kompozycja z różnej wielkości białych świec – dla minimalistów lub różnych kolorów (na przykład typowo świątecznych żurawinowo-czerwonych i butelkowo-zielonych) i wielkości świec lub świątecznych świeczników i latarenek to ciekawa alternatywa dla typowych (i czasem nudnych) świątecznych stroików. Taka kompozycję można postawić na kominku, komodzie, parapecie czy stoliku kawowym.

Life is a Party

16. Gałązka w wazonie.

Udekorowana „goła” gałązka w wazonie z woda to idealny pomysł dla osób, których denerwują opadające igły z gałęzi sosny czy jodły. Możecie postawić na bardziej naturalny wygląd, pozostawiając ją w naturalnym kolorze i dekorując naturalnymi ozdobami lub bardziej elegancka wersję, malując np. farbą w sprayu na biało.

We Believe in Style

17. Twardy orzech do zgryzienia.

Orzechy mogą stanowić wspaniałą (i smaczną) dekorację, położone na dekoracyjnym półmisku (oczywiście w komplecie z dziadkiem do orzechów) lub wsypane do wysokiego wazonu ze świecą w środku.

18. Choinka na ścianie.

Jeśli nie macie miejsca na tradycyjna choinkę, ale nie wyobrażacie sobie bez niej Świąt, spróbujcie swoich sił w DIY. Z gałązek i kawałka sznurka można stworzyć idealną dekorację do powieszenia na ścianę i przystroić ją (lub nie) według własnego uznania.

Pinterest

19. Zimowy wieniec.

Wieńce to bardzo popularny sposób ozdabiania drzwi wejściowych w USA. Amerykanie ozdabiają w ten sposób drzwi chyba na każdą możliwą okazję. Ozdoba na drzwiach to niejako przedsmak tego, co czeka nas w środk dlatego wydaje mi się, że warto zadbać o to miejsce, aby miło witało świątecznych gości.

20. Minimalistyczne dekoracje.

Tego typu dekoracje – prosty przekaz przy minimalnej liczbie środków wyrazu – idealnie się sprawdzą we wnętrzach minimalistycznych i skandynawskich.

Freshome

Press Loft

21. Zimowy klimat.

Nie lubię kupować dekoracji, które mają mi służyć jedynie miesiąc w roku. Oprócz choinki raczej staram się wybierać te bardziej neutralne, które mogą cieszyć oko całą zimę lub cały rok, np. sznur ledowych lamek zawieszony po bokach zasłon, dekoracja z drewnianym lasem z lampkami led pod szklana kopułą, papierowe gwiazdy w oknach, misa z orzechami, ususzonymi liśćmi, pobielonymi szyszkami czy adwentowy świecznik (tak, u mnie stoi na parapecie i świeci się rzez cały rok).

Co jeszcze dodalibyście do listy? Jakie są Wasze sposoby na uzyskanie świąteczno-zimowego klimatu we wnętrzu? Czekam na Wasze komentarze i życzę Wam dużo spokoju na Święta i abyście spędzili ten czas tak, jak sobie to wymarzyliście.

A tutaj znajdziecie więcej inspiracji do wnętrz:
Styl wabi-sabi – bunt wobec doskonałości
Inspiracja tygodnia – granat i ciemna zieleń we wnętrzach
Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?
Inspiracja tygodnia – przydymiony granat

[/expand]

Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?

Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?

Dzisiaj zapraszam Was na zupełnie coś innego – czyli wpis gościnny autorstwa Kasi Lasockiej, redaktor bloga Morizon. Jest mi bardzo miło móc gościć na tak doświadczoną blogerkę, nie tylko ze względu na to, iż blog z-dusza.pl należy raczej do tych mniejszych ale także ze względu na chęć poruszenia przez nią bliskiego mi tematu.
Połączenie stylu vintage i nowoczesnego to coś, co sama uwielbiam i chętnie stosuję w swoim wnętrzu. O stylu vintage we wnętrzach pisałam ogólnie w tym wpisie, natomiast dzisiaj przeczytacie o konkretnych sposobach, jak można z powodzeniem łączyć ze sobą elementy vintage z tymi całkiem nowoczesnymi. Zapraszam!

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

Jak połączyć styl vintage i nowoczesność w mieszkaniu?

Styl vintage kocha kontrasty i umiejętnie łączy stare z nowym. To nurt, w którym dozwolone są nieschematyczne połączenia materiałów, kolorów oraz form. Nic w tym dziwnego, bo przecież przeciwieństwa się przyciągają – nie tylko w życiu, lecz także we wnętrzach. Co otrzymamy z fuzji surowej, minimalistycznej nowoczesności z barwnym miszmaszem i nostalgiczną nutką vintage? Miejsce pełne ciepła i niepowtarzalnego uroku!

Dwa style, dwa sposoby połączenia

W tym szaleństwie musi być jednak metoda, dzięki której z chaosu staromodnych mebli i geometrycznych dekoracji wyłoni się efektowna całość. Jednym ze sposobów na to, by umiejętnie zestawić teraźniejszość z przeszłością, jest dekoracja nowoczesnego wnętrza meblami i bibelotami z poprzednich epok, które wprowadzą do aranżacji odrobinę przytulności i przełamią panoramę ascetycznych rozwiązań. Na tle – charakterystycznych dla współczesnych kierunków urządzania – materiałów wykończeniowych, takich jak beton, cegła, szkło czy stal świetnie prezentować się będą masywne komody i stoliki z ciemnego drewna, które dodatkowo mogą posłużyć do wyeksponowania smukłego ekranu TV, stanowiąc jednocześnie niebanalny równoważnik między światem innowacji, który kształtuje bieżące trendy, a awangardowymi przedmiotami sprzed kilkudziesięciu lat.

Styl vintage daje swobodę w wyrażaniu siebie, więc tylko od nas zależy, jaką ścieżką urządzania pójdziemy. Drugi sposób kompilacji tych dwóch nurtów jest bardziej unikatowy i charakterny. Jeśli zależy nam na tym, by czar przeszłości objął przewagę nad oszczędnym designem XXI wieku, skierujmy uwagę na bazę w stylu vintage, przełamaną kilkoma nowoczesnymi akcentami. Pasiasty dywanik z frędzlami, tapeta z motywem pepitki, kratki czy kwiatów, piękny kilim pamiętający czasu PRL-u czy ciężkie, żakardowe zasłony będą świetnym tłem dla minimalistycznych kompozycji: modułowej sofy, prostych mebli i uniwersalnej gamy tonacji na ścianach i podłogach. Ich powściągliwy charakter nieco złagodzi szalony, niekiedy przypadkowy zestaw dodatków.

Jakość, czyli sekret ponadczasowej aranżacji

Mimo że styl vintage nie stroni od oryginalnych rozwiązań „z duszą”, unikajmy przepychu i nagromadzenia detali. Czasem warto postawić na jeden mocny akcent, jak odrestaurowana komoda znaleziona na strychu u babci, awangardowa narzuta czy wygodna kanapa obita tkaniną w musztardowym wydaniu, by wystrój nabrał nietuzinkowego klimatu. Najważniejszym kryterium, jeśli chodzi o urządzanie mieszkania, którego inspiracją był duet vintage i nowoczesność, jest jakość, bo ponadczasowość stawia wysokie wymagania, zwłaszcza w aspekcie właściwości materiałów i ich trwałości! Starannie wykończone meble, kunsztowna porcelana czy prawdziwe drewno występujące w roli parkietu z wiekiem nie będą się starzeć, a jedynie – niczym wino – nabierać szlachetności.

Świat kolorów kontra podstawowe trio bieli, czerni i szarości

Paleta kolorów stylu vintage jest twórczą mieszanką. Nie ma w niej barw zakazanych – w przeciwieństwie do kierunku nowoczesnego, gdzie królują biel, szarości i subtelne beże. Kompromisem będzie zatem wykorzystanie uniwersalnego tła złożonego z jasnej tonacji i ocieplenie go kaskadą multikolorowych ozdób, chociażby w odcieniu czerwieni, butelkowej zieleni, granatu, fioletu czy żółci. Dzięki temu wnętrze nie straci nic ze swojego minimalistycznego sznytu, a jednocześnie zachowa wesoły urok vintage. Łagodne tło rozświetli aranżację i w niczym nie ograniczy kreatywnej inwencji urządzającego, pozwalając na spontaniczność i pełen luz!

Wpis gościnny autorstwa Kasi Lasockiej – miłośniczki wnętrzarskich metamorfoz i redaktorki bloga morizon.pl.

[/expand]