Czy MCK w Katowicach to miejsce z duszą?
Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach chciałam zobaczyć, odkąd projekt ten zdobył nagrodę Bryła 2015. Opinie o tym obiekcie były podzielone, natomiast ja chciałam wyrobić sobie własną (moja przekorna natura karze mi szukać pozytywnych aspektów w tym, co powszechnie jest uważane za złe i odwrotnie). Przyznaję, że przeglądając zdjęcia czy to wizualizacji czy z realizacji, projekt wyglądał bardzo obiecująco.
[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]
Jakie było moje pierwsze wrażenie? Łał. Faktycznie, po dotarciu do Spodka oraz MCK, miejsce to robi wrażenie. Widok z placu na ścieżkę wśród intensywnie zielonych geometrycznych połaci trawy z dużym przeszkleniem odbijającym Spodek i budynkiem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w tle był naprawdę imponujący. I rzeczywiście, z łatwością można zrobić naprawdę fajne zdjęcia (któremu to zajęciu, jak zauważyłam, oddawali się wszyscy spacerowicze). Nie mogłam się doczekać wejścia na „tarasy” MCK i odkrywania, co jest dalej. Niestety, dalej… nie ma nic. No, może trochę przesadziłam, ale po dojściu na tzw. taras stwierdziłam, że robienie zdjęć to najciekawsza rzecz, jaką można się zająć będąc w tej „przestrzeni do rekreacji i spędzania wolnego czasu”. Owszem, lustrzane zadaszenie tarasu o geometrycznych kształtach nawiązujących do podziałów posadzki i powierzchni trawiastych daje ciekawy efekt, ale głównie dla robiących zdjęcia.
Czego wg mnie brakuje w tym projekcie? (oczywiście mówię o zewnętrzu, wnętrz nie miałam jeszcze okazji zwiedzać, ale niedługo się to zmieni także dam Wam znać, co o nich myślę)
Przede wszystkim „przestrzeni do rekreacji i spędzania wolnego czasu”. Gdzie ona jest wg autorów projektu? Krótka ścieżka z tarasem widokowym (gdzie głównym widokiem jest papa na dachu MCK) i te kilka ławek to jak dla mnie nieporozumienie. Ta cudowna zieleń okazuje się być tylko ciekawym kształtem gdyż w żaden sposób nie da się z niej korzystać. Po pierwsze, bo jest zakaz, po drugie, bo jest zbyt stroma, aby na nią bezpiecznie wejść. Swoją drogą, szkoda, że nie wykorzystano ogromnej połaci płaskiego dachu (mam na myśli tę mniejszą część od strony alei Roździeńskiego) na zieleń, z której można byłoby faktycznie korzystać – czyż pikniki na dachu nie byłyby super? To rozwiązałoby też problem nieatrakcyjnego widoku z tarasu na dach. Południowo-zachodnia część MCK jest wg mnie najatrakcyjniejsza, dlatego jeśli spacerując dookoła obiektu (a będzie to długi spacer) spodziewacie się jakichś innych doznać estetycznych to możecie się srodze zawieść. Część północno-wschodnia to olbrzymia przestrzeń betonu z równie wielkimi wrotami, przeznaczona, zdaje się, na funkcje techniczne. Oczywiście, taka przestrzeń jest potrzebna, tylko czy nie można było tego bardziej schować np. pod ziemię, a tę powierzchnię przeznaczyć bardziej „dla ludzi”? Idąc dalej, kolejna elewacja – kolejny parking tym razem dużo mniejszy, a nawet śmiesznie mały porównując do całości założenia. Patrząc na plan, tutaj powinny się również znajdować geometryczne „wybrzuszenia” na trawniku, w teorii fajnie nawiązujące do geometrycznych połaci przy ścieżce, w praktyce wyglądające raczej komicznie i całkiem bez sensu. Dalej mamy najdłuższą, ciągnącą się w nieskończoność elewację, bardzo nieprzyjemną gdyby nie załamania na jej powierzchni. Znowu dużo betonu i asfaltu, brak czegoś dla ludzi. Ostatnia elewacja – południowo-wschodnia – to plac, dzięki asfaltowi i kamieniom właściwie cały czarny. Mnie osobiście ten czarny kolor i kamienie kojarzą się z kopalnią węgla, a Wam? Tak dużo czarnego w przestrzeni miejskiej nie wygląda według mnie dobrze, nie wiem skąd to zamiłowanie, ale dla mnie sprawia to wrażenie brudnego i raczej nieprzyjaznego miejsca. Tak więc, jeśli chodzi o zewnętrzną przestrzeń publiczną to centrum wypada trochę słabo.
Ale ten projekt to oczywiście nie tylko przestrzeń publiczna, nie taka jest jego główna funkcja. Z pozytywnych rzeczy, które zauważyłam – bardzo podoba mi się to, że w przeszkleniu od strony południowo – wschodniej odbija się bryła Spodka, nie wiem czy jest to zamierzony efekt, ale jest to niejako nawiązanie i ukłon w stronę kontekstu miejsca.
Druga rzecz, może drobna, to ukrycie niereprezentacyjnych drzwi w elewacji za pomocą pokrycia ich taką samą metalową siatką. To świadczy o dbałości o szczegóły, czyli o jakości. Co do dbałości o szczegóły – kiedy będę miała okazję być w środku budynku, nie omieszkam odwiedzić toalet, gdyż jak twierdzi znana francuska architekt Odile Decq, toalety są w pewnym (czyt. dużym) stopniu wizytówką twórcy budynku. „Musimy udać się do toalety by poznać prawdę o projekcie” 😉
Na plus jest także, tak jak wspomniałam na początku, widok ze Spodka na zieloną ścieżkę i odwrotnie – widok ze ścieżki i tarasu na Spodek. Ścieżka w zamyśle, miała być przejściem między Spodkiem a NOSPR i Muzeum Śląskim i jako taka działa.
Podoba mi się również geometryczne przełamanie długiej elewacji, dzięki czemu nie jest nudna. Geometryczne nawiązania konsekwentnie występują w całym zewnętrznym projekcie, dzięki czemu jest spójny. Zastosowanie metalowej siatki to prosty sposób na elewację, ale udany i efektowny.
Podsumowując, mam mieszane uczucia co do założenia MCK w Katowicach, nie mogę jednoznacznie stwierdzić, czy to miejsce „z duszą”. Wydanie ostatecznego werdyktu pozostawię sobie do zwiedzenia wnętrz, w końcu to funkcjonalność Centrum Kongresowego jest najistotniejsza 😉
[/expand]