Mini stoliczki we wnętrzach – pomocniki czy zbędne gadżety?

Mini stoliczki we wnętrzach – pomocniki czy zbędne gadżety?

W dzisiejszym poście chciałam poruszyć temat małych stoliczków we wnętrzach. Kiedyś uważałam je za zbędny gadżet, niepotrzebnie zabierający przestrzeń w pomieszczeniu i przecież bez żadnej konkretnej funkcji, czyli coś na zasadzie figurek i ozdóbek – kurzołapów. Dzisiaj mam już nieco inne zdanie na ich temat. Możecie się zresztą domyślić jakie, bo jeden taki niedawno sobie sprawiłam 🙂 Nie przedłużając, zapraszam do wpisu – dzisiaj krótkiego i lekkiego. Tak na rozluźnienie w ten listopadowy dzień.


Pierwszy raz zwróciłam uwagę na tego typu stolik w książce „Zacznij kochać dizajn” Beaty Bochińskiej, którą kupiłam, kiedy zaczęłam się interesować polskim designem z okresu PRL-u. Występował on na kilku zdjęciach i tak ładnie dopełniał kompozycję wnętrza. Potem coraz częściej zaczęłam zwracać na nie uwagę.

Małe stoliki bardzo często widuję w profesjonalnych sesjach zdjęciowych wnętrz – dopełniają one często kompozycję, uzupełniają pusty kąt, są tym miejscem, która ściąga wzrok oglądającego poprzez ustawienie na nim filiżanki z parującą kawą, eleganckiego wazonu czy modnej rośliny.

Mały stoliczek, wbrew pozorom, może pełnić wiele funkcji, zarówno stałych jak i tymczasowych. Jestem pewna, że znajdzie on zastosowanie w każdym domu. W przeciwieństwie do większych mebli – stolików kawowych, szafek komód, mini stoliczki nie będą dominować przestrzeni – będą raczej akcentem, dlatego fajnie, kiedy mają ciekawą formę. Mogą wtedy być tak zwana kropką nad i dla całej kompozycji wnętrza. Ponadto, takie stoliki są lekkie – dlatego też tak wszechstronnie użyteczne. Łatwo można je przestawić, w zależności od potrzeby mogą być przenoszone z salonu do sypialni, gabinetu, pokoju gościnnego czy dziecięcego.

Jest to mebel mały a więc również stosunkowo niedrogi (choć te bardziej dizajnerskie mają nieraz zawrotne ceny), natomiast jeśli ma ciekawy kształt, kolor, fakturę, potrafi „zrobić” całe wnętrze, nawet to najbardziej nudne.

Te bardziej masywne, w typie niskich stołków, mogą służyć jako dodatkowe siedzisko gdy przyjdą goście lub być pomocnikiem dla dziecka – do umycia rąk, pomocy rodzicowi w kuchni czy po prostu jako siedzisko. Niskie stołki i stołki w ogóle urozmaicą wnętrze w stylu rustykalnym, scandi, vintage, industrialnym. Stolik – stołek może również służyć jako podnóżek.

Te lżejsze w formie są za to bardziej eleganckie. Wciąż znajdą wiele zastosowań – mogą na przykład tak jak u mnie służyć za dodatkowy kwietnik. Mogą również być tzw. pomocnikiem – czyli takim dodatkowym stolikiem stojącym przy sofie, fotelu, dzięki czemu nie musimy się wychylać mocno do przodu do głównego stolika kawowego. Takie stoliki może nie są „u nas” jeszcze zbyt popularne, natomiast często widzę je w amerykańskich wnętrzach. To tam najczęściej lądują kieliszki na przyjęciach czy tace z przekąskami.

Mój nowy nabytek wspomniany we stępie to znalezisko z pchlego targu za trzydzieści pięć złotych. Już od dawna marzył mi się taki mebel. Wprawdzie szukałam takiego na trzech nóżkach (uważam, że są najbardziej zgrabne), ale czekałam na okazję – bo takie stoliki vintage w dobrym stanie potrafią kosztować dość dużo. Jednak kiedy zobaczyłam ten w oryginalnej formie, dobrej kondycji i dobrej cenie, stwierdziłam, że był mi przeznaczony. Ma drewniane, odkręcane nóżki i laminowany blat we wzór marmuru z listwą dookoła, czyli wygląda jak typowy stolik w stylu Rockabilly z lat 60. Nawet mi się podoba ten nieco kiczowaty, marmurkowy blacik i „złota” listwa. Taki już urok tego mebla – marmur i złoto dla niezamożnych 😉

Jeśli podobają Wam się tego typu stoliki, dużo ich widziałam na Patynie i Yestersen, ale jak już mówiłam – tam już ktoś wykonał całą prace z wyszukaniem czy naprawieniem tego mebla, a więc i liczy sobie za to odpowiednio. Dla cierpliwych – można polować na nie na Allegro, Olx czy pchlich targach, tak jak ja.
Jeśli jednak nie lubicie stylu vintage, to takie stoliki można spotkać również w bardziej nowoczesnych formach. Mogą być nie tylko drewniane, ale też kamienne, szklane, metalowe, z plecionki, z korka, z tworzywa sztucznego czy z materiałów mieszanych.

Mogą być w neutralnych kolorach lub bardziej szalonych, jak czerwień czy pomarańcz, dodając akcentu kolorystycznego wnętrzu. Mogą również przybierać różne formy – od klasycznej formy stolika, przez minimalistyczne sześciany po kształty bardziej rzeźbiarskie, niczym małe dzieła sztuki.

To na taki stolik odłożycie kubek czy książkę czytając w fotelu, to on zmieści się na małym balkonie obok leżaka, gdzie znajdzie miejsce i lemoniada, i okulary przeciwsłoneczne i mała roślinka czy lampion wieczorem. To przy nim Wasze dziecko usiądzie i będzie mogło się pobawić, porysować czy nawet zjeść. To na nim będziecie mogli postawić ulubioną roślinę, aby miała bliżej do światła. I to on zrobi efekt „wow” nonszalancko towarzysząc wymarzonej wolnostojącej wannie w Waszym wymarzonym domu.

Wreszcie, to ten stolik swoją ciekawą formą doda charakteru całemu wnętrzu i urozmaici jego kompozycję (lub kompozycję każdego zdjęcia wnętrza, jeśli macie ochotę na zdjęcie wnętrza jak z Pinteresta).

Mini stoliki, stoliczki, pomocniki, stoliki akcentujące, stołki, kwietniki – przez swój mały rozmiar i prostą funkcję, często mają bardzo designerskie formy. To właśnie przy tworzeniu takich mebli projektanci mogą się pobawić kształtem czy nietypowym materiałem.

Jednym z tych bardziej designerskich projektów stolików stołków są stołki zaprojektowane przez Charlesa i Raya Eamesów, których zresztą wiele projektów przeszło do klasyki designu. Ten obły mebel, nieco przypominający część tralki balustrady drewnianej, został zaprojektowany jeszcze w 1960 roku i jest produkowany do dzisiaj przez szwajcarską firmę Vitra. Ale takich stolików jest cała masa – mam wrażenie, że każdy ze słynnych projektantów jakiś zaprojektował.

Oprócz tego malutkiego stoliczka, który jest zdecydowanie tym najbardziej uroczym, mam też trzy (!) inne. I nie bez powodu, ponieważ uważam, że wbrew pozorom, jest to jeden z najbardziej praktycznych i klasycznych mebli. Resztę mebli można zmieniać i wymieniać, takie stoliki czy stołki zostaną. Tym najbardziej praktycznym jest klasyczny stołek-stopień z Ikei. Najpierw służył mi jako kwietnik pod monsterę, potem jednak, gdy moja kuchnia zyskała dodatkowy rząd górnych szafek, zawędrował właśnie do niej, gdzie używam go prawie codziennie. Ale używam go również do wieszania zasłon, sięgania na górne półki do szafy czy nad szafę do pudeł, do podlewania zawieszonych wysoko roślin. Nie wyobrażam już sobie bez niego życia.

Kolejnym jest również mebel z Ikei – niepozorny, szklany stolik, którego dół można wsunąć pod sofę lub łóżko. Również bardzo mi się sprawdza, właśnie do odkładania rzeczy przy sofie w salonie.

Trzecim jest stolik vintage który kiedyś był stolikiem kawowym/nocnym przy leżance w gabinecie. Teraz ten pokój pełni inną funkcję, a stolik zawędrował do mojego domu rodzinnego, gdzie używam go jako stolika nocnego. Z pewnością jeszcze wróci do mojego mieszkania, gdy kołyskę zamienimy na pełnoprawne łóżko 🙂

A co Wy sądzicie o małych, ozdobnych stolikach? Uważacie, że są zbędne czy może fajnie dopełniają wnętrze? Czy macie jakieś swoje ulubione projekty? A propos, zastanawiam się nad nową serią wpisów – o klasykach designu wśród foteli, krzeseł, lamp, stolików itp. Czy bylibyście chętni na coś takiego? Dajcie znać w komentarzach. Pozdrawiam, K.

4 wypowiedzi na temat “Mini stoliczki we wnętrzach – pomocniki czy zbędne gadżety?

  1. Świetny krój! Podoba mi się ten zachowany porządek! A te mini stoliczki są urocze! Czuć, że włożyłaś dużo serca w stworzenie takiej konwencji. Chyba zrobić coś podobnego. Jedyna zmiana, jaką wprowadzę w swojej odsłonie to wybór innej szafy Poznań jest miastem, w którym niestety – nie ma wielu zakładów meblarskich.

  2. Fajne dopełnienie wnętrza, faktycznie 🙂 A ten twój upolowany, z „kiczowatym” marmurem bardzo pasuje do twoich wnętrz! (nie w sensie, że są kiczowate, po prostu świetnie wpisuje się z klimat chyba mid-century modern?). Osobiście poluję na coś takiego, w funkcji kwietniczka, ale też mam trochę mało miejsca, szczerze mówiąc (choć może dziwnie to brzmi :D), więc jak już to może tylko 1.

    1. Heh, spokojnie – zrozumiałam, o co chodzi 😉 I wiem tez, o co chodzi z brakiem miejsca – u mnie zajmują je głównie rośliny i naprawdę robi się już ciasno, a tyle jest jeszcze ciekawych gatunków, które chciałabym mieć! To chyba już uzależnienie

Skomentuj z-dusza.pl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.