Świąteczne akcenty w moich wnętrzach 2020

Świąteczne akcenty w moich wnętrzach 2020

Święta w tym roku chyba dla większości będą wyjątkowe. I to nie w sposób, w który byśmy chcieli. Ja na przykład pierwszy raz ten czas spędzę w Krakowie, w swoim mieszkaniu. Dodatkowo, w przeciwieństwie do poprzednich lat, okresu oczekiwania na święta nie spędzę na spotkaniach ze znajomymi, na spacerach w poszukiwaniu najpiękniejszych świątecznych dekoracji i wystaw sklepowych przerywanych słodką i ciepłą przekąską w przytulnych wnętrzach kawiarni, tradycyjnym już spacerem na krakowski rynek udekorowany trochę kiczowatym, a trochę wyczekiwanym jarmarkiem świątecznym, spowitym zapachem grzańca czy na spontanicznych wypadach w góry w poszukiwaniu śniegu. Cały ten czas spędzam bezpiecznie w domu, dlatego tym bardziej zależy mi, aby stworzyć w nim niepowtarzalny, świąteczny klimat. Jak mi się udało – o tym przeczytacie w dzisiejszym wpisie.

Zacznijmy od salonu bo to tutaj dzieje się najwięcej. Jeśli pamiętacie jego wygląd z tego wpisu, możecie zauważyć, że miejsce wcześniej zajmowane przez część mojej „dżungli” pomiędzy kredensem a stolikiem z gramofonem, zostało zajęte przez główną ozdobę świątecznego wnętrza czyli choinkę.  Miejsce to zostało wybrane strategicznie – z dala od kaloryfera i z potencjalnym podparciem z trzech stron, na wypadek, gdyby drzewkiem zainteresowały się koty. Jednak są one już chyba przyzwyczajone do różnych roślin w mieszkaniu i to nie wzbudziło w nich większego zainteresowania, tak samo zresztą jak ozdoby. Drzewko jest niewielkie ale dla mnie idealne, niestety, choć po zakupie zajęliśmy się nim z wielką troską – najpierw aklimatyzując na klatce schodowej w trochę niższej temperaturze, potem przesadzając do większej donicy, a teraz na bieżąco sprawdzając suchość gleby, już widać, że gałązki opadają więc prawdopodobnie nie uda nam się go przesadzić po okresie świątecznym do ziemi. Jego korzenie zostały chyba za krótko przycięte. Dowiedzieliśmy się, że aby uniknąć takiej sytuacji na przyszłość, warto poszukać drzewka, które nie jest do sprzedaży przesadzane do donicy tylko od początku w niej rośnie. Cóż, zobaczymy za rok. Wszystkie ozdoby na drzewku pochodzą z poprzednich lat – są albo sukcesywnie przez nas dokupywane – po jednej, dwie sztuki albo są prezentami od najbliższych i nam o nich przypominają. W tym roku – aby tradycji stało się zadość, również dokupiliśmy mały komplecik drewnianych ozdób, ale zobaczycie je później, w  innym miejscu.

Również coroczną tradycją jest u mnie w domu wspólne pieczenie i dekorowanie pierniczków. Moje do tej pory były zamknięte szczelnie w pudełku, aby zgodnie z przepisem, zmięknąć do świąt. Wyszło ich całkiem sporo, także będziemy je jeść chyba do lutego 😉

Pod szklanym pojemnikiem na pierniczki jest większe, czerwone z Ikei, które wykorzystamy właśnie w przyszłym roku na przechowywanie tych ulubionych ciasteczek.

Jak już kiedyś pisałam na blogu, nie lubię za bardzo kupowania typowo świątecznych ozdób (oprócz może tych na choinkę), wolę bardziej uniwersalny, dlatego większość mojego świątecznego klimatu tworzą wszędzie porozstawiane świece i porozwieszane małe światełka. Ciepłe, migoczące światło rozpraszające półmrok, słodki zapach dobywający się z kominka na wosk, muzyka gramofonu tworzą idealne tło pod grudniowe wieczory.

Ta latarenka, choć ma już słabe baterie, to właśnie przykład dekoracji, która niby ma coś świątecznego w sobie, ale z powodzeniem może ozdabiać wnętrze przez cały rok.

Tak samo traktuję papierowe gwiazdy na okna – dwa lata temu, po powieszeniu zdobiły okno równo przez rok do następnych świąt, a zdejmowane były tylko do umycia okna czy wymiany baterii (używam tych ładowalnych). Jednak później były zdjęte na jakiś czas, bo wymagały małych reperacji. Pod gwiazdą postawiłam, skandynawskim zwyczajem, mała lampkę stołową oraz wazon z zasuszonymi jesienią kwiatkami i prosta dekoracją z kupionych na targu pozłacanych gałązek oplecionych delikatnym drucikiem ze światełkami, których na zdjęciach chyba nie widać, bo było jeszcze za jasno.

Na stół, wyjątkowo, zdecydowałam się na czerwone świece, pięknie komponujące się z więdnącą nieco gwiazdą betlejemską, którą dostałam na mikołajki od mamy. Nie wiem, czemu tak bardzo się nie polubiła ze mną – obwiniam o to suche powietrze w domu od grzejników. Czerwony kolor pięknie kontrastuje ze złotymi dodatkami.

Na stole pierwszy świąteczny prezent – piękne pudełko z równie pysznymi pierniczkami toruńskimi od Igi Sarzyńskiej.

W  kuchni również spędzamy dużo czasu dlatego postanowiliśmy jej również nadać nieco innego charakteru na ten czas. W oknie zawiesiliśmy girlandę ze światełek, dzięki czemu pomieszczenie stało się bardziej przytulne i o wiele milej się w nim gotuje czy spożywa posiłki. Na parapecie zagościły pojemniki z uzbieranymi jesienią kasztanami, szyszkami, orzechami (które niedługo zostaną wykorzystane do ciasta), pachnącymi ususzonymi owocami i korzennymi dekoracjami jak cynamon czy goździki. Na kuchennym stole tylko małe świąteczne akcenty, bo na co dzień potrzebujemy na nim dużo miejsca – malutka gwiazdka betlejemska, parę lat temu kupiona na krakowskim jarmarku świątecznym latarenka – krakowska kamieniczka oraz również prezent od mamy – świeca-aniołek z wosku pszczelego.

W pokoju do pracy, świąteczną oprawę otrzymała lampa sufitowa DIY czyli gałązka z industrialnymi żarówkami. Zawiesiliśmy na niej nowe, świąteczne ozdoby drewniane (nie mogliśmy się oprzeć tym mini-sankom, nartom czy zimowym rękawicom!) i włączyliśmy przymocowane już na stałe małe światełka.

W sypialni w końcu wykorzystany został kontakt pod lustrem, o którym pisałam w poprzednim poście. Podłączone zostały do niego światełka oplatające ramę lustra. Na lustrze powiesiliśmy również mały, ręcznie robiony witrażyk, zakupiony kiedyś na świątecznym targu.

Na małej komódce na tacy z rattanem DIY ustawiliśmy świece i ozdoby – prezenty od bliskich sprzed paru lat – małą osłonkę na tealighta ze słodkim motywem dziewczynki z reniferem, srebrną, brokatową świecę oraz małego, gipsowego aniołka.

Na oknie nastrojowości dodaje adwentowy świecznik – u mnie również dekoracja całoroczna, bo szkoda byłoby mi używać jej tylko przez jeden miesiąc w roku oraz latarenka – ręcznie malowany aniołek – prezent od mamy sprzed paru lat. I to wszystko.

Wszystkie dekoracje, oprócz girlandy w kuchni i drewnianych dekoracji na gałązce, pochodzą z poprzednich lat i w większości są to prezenty od kogoś. Zupełnie obcy jest mi zwyczaj corocznego kupowania nowych ozdób świątecznych. Co wtedy robi się z tymi z poprzednich lat? Mam nadzieję, że nie wyrzuca… Ale też zbieranie tego w nieskończoność i wymiana na nowe, bo co roku przecież sklepy zasypują nas innymi, ciekawszymi rzeczami, również nie wydaje się zbyt mądre. Poza tym jaka to strata pieniędzy! Przynajmniej dla mnie. Również uwielbiam oglądać nowe dekoracje w sklepach, ale właśnie – głównie – oglądać. Rzadko decyduję się na jakiś zakup tak naprawdę. Głownie dlatego, że choć na pierwszy rzut oka te przemyślane kompozycje z kolejkami, grającymi karuzelami i błyszczącymi girlandami zachwycają – ale jak przyjdzie wybrać jakąś rzecz, okazuje się, że każda pojedynczo – to w większości byle jak wykonane małe paskudki. Czy Wy też tak to widzicie?

Znacznie bardziej wolę ten coroczny rytuał wyciągania pudła z piwnicy i odkrywania na nowo dawno niewidzianych ozdób, z których każda kojarzy mi się z czymś miłym.

Na koniec chciałabym Wam życzyć zdrowych, bezpiecznych i mimo wszystko przyjemnie spędzonych świąt i aby następne można już było spędzić tak, jak się chce.

Wpisy o świątecznych dekoracjach z poprzednich lat:

8 wypowiedzi na temat “Świąteczne akcenty w moich wnętrzach 2020

  1. Będę strasznie powtarzalna, ale cóż, taka jest prawda: wprost cudowny klimat! Poza tym wpis pokazuje, że nie trzeba wcale tysiąca ozdób, bo doskonale sprawdzą się dekoracje używane cały rok, ewentualnie jakoś „podkręcone” świątecznie. Zgadzam się z Tobą. Również staram się nie kupować ozdób i wykorzystuję na nowo „stare”. Nie powiem, że nie skusiłam się na nowe, ale staram się je dobierać pod kątem uniwersalności właśnie. Bardzo lubię te miniaturki nart, sanek itp., ale jako że nie mamy od lat choinki … to nie miałabym ich gdzie wieszać za bardzo i mam ozdoby trochę takie w stylu, chyba, skandynawskim (np. takie papierowe ozdoby z H&M home lub skandynawskich producentów typu np. Bloomingville/Madam Stoltz, widziałam też podobne w Jysku). Część ozdób też dostaję. Masz zupełną rację: część ozdób wygląda tandetnie i osobno nie prezentuje się tak dobrze, jak w nadmiarze, na wystawie sklepowej, w całości. A osobiście nie mam ochoty kupować takiej ilości elementów 😉 Żałuję trochę u siebie braku choinki (kiedyś były np. cyprysy, ale usychały ostatecznie), ale robimy to trochę z pobudek ekologicznych. W większości spędzaliśmy ten czas poza domem, więc trudno byłoby się nią cieszyć. Robię jednak różne ozdoby ze świeżych gałązek (m.in. wianki do zawieszenia – polecam, bardzo fajne, łatwe wbrew pozorom, a też fajny jest to prezent). W wazonie mam z zeszłego roku gałązki wierzby (stały prawie cały rok w różnych kontekstach :D), na których powiesiłam niektóre ozdoby. Zrobiłam też gwiazdy z torebek papierowych – poszalałam w tym roku siedząc dużo w domu 😉

    Fajnie też, że dekorujesz całe mieszkanie, a nie tylko 1 pokój, kuchni też należy się ten wystrój 😉
    Wszystkiego dobrego, zdrowia, na Święta i w Nowym Roku!

    1. Kolejny super komentarz! Ja też nie miałam co roku choinki – z tych samych powodów. A co do tej tegorocznej to w sumie należy się sprostowanie – bo jednak całkiem dobrze się trzyma! Mimo, ze mamy ją już prawie miesiąc i może ma trochę opadnięte gałązki, to wcale nie traci igieł. Więc może jednak przesadzenie do dużej donicy trochę pomogło. Zobaczymy, jak długo postoi. Jak przeżyje to wyniesiemy ją na balkon. Byłoby super, gdyby dotrwała do kolejnego sezonu! ;)Masz super pomysły na dekoracje – chciałabym zobaczyć te z gałązek „gołych” i „choinkowych” no i ciekawią mnie też te gwiazdy. Ekstra pomysł, sama mam mnóstwo uskładanych toreb, można by je tak wykorzystać 🙂 Również życzę wszystkiego dobrego w nowym roku! 🙂

Skomentuj Marta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.