DIY z płytek zebranych na plaży

DIY z płytek zebranych na plaży

Dzień dobry, jak się czujecie? Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, jak na warunki, w jakich się znaleźliśmy. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam pomysł na kolejne domowe DIY, które każdy może wykonać z najprostszych materiałów, a które może dać naprawdę niezwykłe efekty.

Jest to też trzeci i ostatni z wpisów o wycieczce do Grecji (pozostałe dwa możecie zobaczyć tutaj i tutaj). Niestety, bo bardzo przyjemnie tworzyło mi się te teksty. Przeglądając zdjęcia, przypominałam sobie te wszystkie cudowne miejsca i pocieszałam się, że może na jesień wszystko minie i znowu będziemy mogli odwiedzać spokojnie wymarzone lokacje.

A wracając do tematu dzisiejszego postu. Na pomysł ten wpadłam – jak już pisałam w poprzednim wpisie – podczas spaceru po plaży i zbierania mimochodem muszelek. Zauważyłam wtedy, że pomiędzy nimi co rusz pobłyskuje w słońcu coś mokrego i błękitnego. Okazało się, że to oszlifowane przez wodę fragmenty kafelków. Niektóre były naprawdę piękne – w kolorowe wzorki, przypominające modne teraz kafle betonowe w motywy geometryczne. Pomyślałam, że można by z nich ułożyć piękną mozaikę.

Mam zwyczaj przywozić z wycieczek jakieś dekoracje ścienne kojarzące się z danym miejscem – talerze ozdobne, kafelki, makatki – tym razem mogłoby to być coś zupełnie innego i oryginalnego. Zebrałam więcej fragmentów kafli, starałam się dobrać takie o podobnej grubości, aby później łatwiej się je układało i taką garść „gruzu” przywiozłam sobie z tej wycieczki.

Po powrocie do domu zabrałam się do pracy. Zaczęłam od ułożenia „na sucho” kawałków znalezionych płytek w interesujący mnie kształt i kompozycję. Kiedy byłam zadowolona z efektu, zrobiłam zdjęcie, żeby w razie potrzeby móc łatwo go odtworzyć. Następnie całość skleiłam od dobrej (kolorowej) strony taśmą malarską, żeby móc łatwo obchodzić się z kompozycją, bez jej naruszania.

Pod uzyskany kształt wygięłam z drutu stelaż. Gruby drut posłużył za sztywną ramę, a cieńszy jako wypełnienie przestrzeni i dodatkowe punkty pod mocowanie płytek.

Żeby połączyć te dwa elementy, użyłam kleju na gorąco. Kompozycję z płytek umieściłam płasko na stole (kolorową stroną do dołu), a na niej luźno położyłam stelaż. Kleiłam możliwie dokładnie, aby każda płytka była choć w dwóch punktach połączona ze stelażem. Ważne, aby podczas klejenia nie dociskać stelaża do płytek, ale pozwolić klejowi zalać ewentualne odległości między klejonymi elementami. Dzięki temu leżące płasko na stole płytki stworzą równie płaską, spójną powierzchnię.

Po wyschnięciu kleju, z resztek listewek i paneli podłogowych skręciłam przy użyciu kilku wkrętów ramkę o rozmiarze nieco większym, niż sklejona kompozycja. Tak powstały szalunek wyłożyłam jeszcze foliową torebką i zalałam gipsem. Nim zdążył zaschnąć, szybko zanurzyłam w gipsie stelaż (wreszcie kolorową stronę do góry), delikatnie ruszając na boki, żeby gips dokładnie pokrył stelaż pod płytkami. Ewentualne braki w materiale ostrożnie uzupełniłam jeszcze odrobiną gipsu, żeby jak najlepiej wypełnić przestrzenie między płytkami.

Całość zostawiłam do wyschnięcia, po czym rozkręciłam szalunek i odkleiłam folię z tyłu powstałej płytki. Oczywiście, nie wyszło to nieidealnie, z jednej strony został zbyt duży pasek samego gipsu, ale jakie to ma znaczenie?

Pozostało tylko wywiercić w tyle płytki mały otworek, dzięki któremu da się ją powiesić na gwoździku w ścianie.

Ponieważ rezultat wyszedł odrobinę zbyt surowo jak dla mnie (być może przez to, że miałam gips szary, a nie biały, ale nie chciałam kupować nowego), postanowiłam dodać mu nieco błysku. Grubym pędzlem nałożyłam niedbale na gipsowe „fugi” trochę złotej, akrylowej farby. Jest to oczywiście krok, który można pominąć, jednak mi podoba się ta szczypta klimatu glamour.

Jestem bardzo zadowolona, jaki udało mi się uzyskać. Jak pokazuję komuś tę płytkę, nikt nie wierzy, że jest ona zrobiona własnoręcznie. Myślę jednak, że dzisiejsze zdjęcia krok po kroku są na to ostatecznym dowodem. Najlepsze w tym DIY było to, że nie kosztowało mnie ono ani złotówki, bo oprócz przywiezionych z Grecji kawałków płytek, wszystkie potrzebne materiały miałam już w domu, pozostałe po jakichś remontach. Teraz mogłam je wykorzystać i zyskać niepowtarzalną dekorację.

Może i Wy macie jakieś zalegające resztki kafelek i trochę gipsu? To idealny moment, aby wykorzystać wolny czas na domowe DIY i wspólne, rodzinne eksperymenty (zabrzmiało to trochę creepy, ale wiecie, co mam na myśli 😉). Zachęcam Was do tego, bo rzeczy zrobione samodzielnie, nawet jeśli nieidealnie, cieszą podwójnie.

A jakimi projektami Wy ostatnio się zajmowaliście? Może macie jakieś ciekawe pomysły warte powtórzenia?

Poniżej inne wpisy DIY:

4 wypowiedzi na temat “DIY z płytek zebranych na plaży

  1. Doskonały pomysł zarówno na dekorację, jak i rodzinne spędzanie czasu w kwarantannie 😊. Moja córka, już pyta, czy mamy gips!

Skomentuj Jerzy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.