Przeglądnięte przez
Miesiąc: sierpień 2019

Drewniane półki w łazience – DIY

Drewniane półki w łazience – DIY

Co jakiś czas mam ochotę na małą zmianę w mieszkaniu. Czasami coś wymieniam, czasami dokupuję, czasami przerabiam. Od jakiegoś czasu marzyły mi się otwarte półki w łazience w narożniku obok lustra, ciężko było jednak znaleźć gotowe o idealnej głębokości (dokładnie na głębokość płytki obok lustra, jak na zdjęciu poniżej). Tak więc zostało nam wykonanie ich samodzielnie. Zaletą tego rozwiązania jest z pewnością to, że półki są dokładnie takie, jak sobie wymarzyłam – drewniane, w naturalnym wykończeniu, o wymiarach idealnie dopasowanych do mojej łazienki oraz na odpowiadających mi wspornikach. Jeśli chodzi o koszt – myślę, że jest porównywalny z gotowymi półkami.
Poniżej znajdziecie dokładny opis tego prostego w wykonaniu – jak to się mówi – DIY wraz ze zdjęciami kolejnych etapów. Mam nadzieję, że okaże się to dla Was pomocne. Zapraszam!

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

Do wykonania półek potrzebowaliśmy przede wszystkim odpowiednich desek. Kupiliśmy je i docięliśmy na odpowiedni wymiar w jednym z marketów budowlanych oferujących tę usługę. Oszczędziło nam to niskim kosztem (samo cięcie kosztowało 4 zł) części pracy, a docięcie profesjonalnym sprzętem dało nam pewność, że przyszłe półki będą identycznych rozmiarów i wszystkie ich kąty będą proste.

Pierwszym etapem pracy było wyszlifowanie wszystkich krawędzi półki. Użyliśmy do tego korkowej kostki oraz papieru ściernego o grubości 220 – deski były fabrycznie dość ładnie wyszlifowane, więc od razu można było szlifować drobnoziarnistym papierem. W przeciwnym razie, zaczęlibyśmy od papieru o grubszych ziarnach i stopniowo dochodzili do coraz gładszych (im większa liczba, tym drobniejszy papier i tym gładsza będzie po szlifowaniu deska). Z perspektywy mogę doradzić, że ten etap pracy znacząco przyspiesza i uprzyjemnia narzędzie takie jak szlifierka oscylacyjna, ale to sprzęt, który nie każdemu jest potrzebny na co dzień w domu, a ręcznie jesteśmy w stanie uzyskać taki sam efekt (niestety, wkładając w pracę wielokrotnie więcej wysiłku i czasu).

Następnie, na wyszlifowanych deskach odmierzyliśmy i zaznaczyliśmy punkty, w których mieliśmy wiercić otwory na wkręty. Otwory są potrzebne, żeby wkręty nie rozszczepiły półki podczas przykręcania podpór. Ponieważ każda podpora półki jest trochę inna (minimalne różnice powstaną nawet na najdoskonalszej linii produkcyjnej), warto do każdej półki „przypisać” konkretne podpory i wyznaczać punkty na otwory indywidualnie. My zapisaliśmy numery na półkach (w miejscach, które zakryją odpowiadające im podpory) oraz na podporach, dzięki czemu łatwo było później odnaleźć pary.

Dokładne położenie otworów ustaliliśmy, kładąc na płaskim blacie deskę do góry spodem i dosuwając ją do ściany. Następnie ukłożyliśmy na desce podporę tak, żeby płasko i pewnie leżała na półce, jednocześnie dotykając w miarę możliwości ściśle do ściany i zaznaczyliśmy otwory przy pomocy ołówka. Znowu, zależnie od jakości wykonania podpór, z przyleganiem do ściany może być nieidealnie, ale nie trzeba się tym bardzo przejmować. Jeżeli dobrze przylega do deski, później wkręty powinny ją „dociągnąć” do ściany.

Mając już zaznaczone miejsca na otwory, mogliśmy przystąpić do wiercenia. Użyliśmy małego wiertła do drewna (oczywiście odpowiednio mniejszej średnicy niż wkręt), bardzo uważając, żeby nie przewiercić półki na wylot. My, żeby tego uniknąć, użyliśmy kawałka taśmy naklejonego wokół wiertła, dzięki czemu wiadomo, jak głęboko można wiercić. Na pewno lepiej trochę za płytko, niż trochę za głęboko.

Mając wywiercone otwory, mogliśmy przystąpić do konserwowania półek. Ponieważ w naszym wypadku miały to być półki łazienkowe, etap ten był szczególnie ważny. Ciągłe działanie wilgoci na niezakonserwowane deski może powodować, że zaczną się przebarwiać albo pleśnieć. Ponieważ po konserwowaniu stolika zostało nam wciąż sporo oleju do blatów, właśnie ten środek postanowiliśmy zastosować. Poprzednio sprawdził się dobrze i nawet z perspektywy czasu, nie mamy z zakonserwowanym nim blatem żadnych problemów (nie chłonie wody ani plam np. z wina).

Zaczęliśmy od dokładnego oczyszczenia desek z pyłu. Następnie, przy użyciu bawełnianej szmatki, równomiernie, cienką warstwą, rozprowadziliśmy olej po całej powierzchni deski. Najlepiej, jeśli cała deska, ze wszystkich stron będzie naolejowana jednocześnie – unikniemy zacieków i różnic w odcieniu. Zrobiliśmy to, wkręcając do połowy wkręt w wywiercony wcześniej otwór i podwieszając za niego deskę – mokra deska na niczym nie leżała, więc olej równomiernie wchłonął się i wysechł. Szczególną uwagę przy olejowaniu należy zwrócić na krawędzie boczne – tam, gdzie widoczne są słoje. Te powierzchnie są wyjątkowo chłonne i możliwe, że trzeba tam będzie dla solidnej konserwacji nałożyć więcej oleju.

Po wyschnięciu (czas zgodny z instrukcją na opakowaniu) deskę ponownie oszlifowaliśmy jak najdrobniejszym papierem ściernym, żeby usunąć luźne włókna drewna, które podnoszą się podczas schnięcia. Po ponownym oczyszczeniu warto wykonać test wodoodporności półki – upuszczamy na deskę kroplę wody i obserwujemy, czy ją moczy, kiedy się po niej przesuwa. Jeśli tak, należy powtórzyć olejowanie i szlifowanie – z dobrze zakonserwowanej deski krople powinny się zsuwać, nie zostawiając praktycznie śladu.

Kiedy byliśmy już zadowoleni z efektu impregnacji, przystąpiliśmy do montażu podpór do półek. Jedyna uwaga – wkręty muszą być co najmniej kilka milimetrów krótsze, niż grubość deski i podpory, żeby uniknąć przebicia lub wybrzuszeń na powierzchni półki.

Następnie, półki z przykręconymi podporami ustawiliśmy już w docelowym miejscu i przy pomocy poziomicy… wypoziomowaliśmy 🙂 Ołówkiem zaznaczyliśmy punkty, w których będziemy wiercić. Ponieważ nam przyszło wiercić w płytkach, dla pewności użyliśmy do ich przewiercenia wiertła do szkła. Przy miękkich płytkach pewnie na sucho uszło by nam użycie tańszego wiertła do metalu, ale potencjalna wymiana pękniętych płytek skłoniła nas jednak do zainwestowania w pewniejsze rozwiązanie. Wiertłem do szkła przewierciliśmy się wyłącznie przez płytki, nie nadaje się ono do wiercenia w murze. Jeśli to możliwe, staraliśmy się wiercić albo w fudze, albo z dala od krawędzi płytki – znów zmniejszamy szansę, że płytka pęknie. Płytkę przewiercamy koniecznie BEZ udaru. Taśma malarska widoczna na zdjęciach zmniejszyła szczerbienie się płytek oraz ogranicza brudzenie ściany. Kiedy wszystkie płytki mieliśmy już przewiercone, założyliśmy wiertło do betonu i kontynuowaliśmy pracę. Jeśli potrzebujemy wywiercić duży otwór (np. 8, 10 mm) warto zacząć od małego wiertła i stopniowo rozwiercać otwór – dużo łatwiej i bezpieczniej niż od razu ruszać z docelową średnicą. Znów zastosowaliśmy trik z naklejeniem taśmy klejącej na wiertło, żeby nie wiercić za głęboko. Najlepiej wiercić minimalnie głębiej niż długość koszulki rozporowej, którą planujemy użyć – łatwo to odmierzyć na wiertle.

Średnica i głębokość otworu, jakiego potrzebowaliśmy w ścianie wywiercić oraz rodzaj koszulki (zwanej też „kołkiem”) były podyktowane tym, jak bardzo obciążona ma być półka, w jakiej ścianie będziemy wiercić (beton, cegła, GK itp.) i na ilu wkrętach będzie powieszona. Najlepiej dopytać w sklepie o swój konkretny przypadek lub poszukać w internecie tabeli, jeśli nie ma się w tym doświadczenia.

Wiercenie przebiegło pomyślnie więc w otworach umieściliśmy koszulki (delikatnie można sobie pomóc młotkiem), oczyściliśmy ścianę z pyłu i przykręciliśmy półki.

Dzięki temu małemu przedsięwzięciu zyskaliśmy, wbrew pozorom, dość dużą nowa powierzchnię do przechowywania. Wykorzystaliśmy ją na ozdobne pudełeczka na płatki kosmetyczne i małe flakoniki szklane – z olejkami, hydrolatami, perfumami. Całości dopełniają trzy, niestety sztuczne, sukulenty z Ikea, ponieważ łazienka nie ma dostępu światła słonecznego. Półki, jak na razie, sprawdzają się bardzo dobrze. Obawialiśmy się nieco zastosowania drewna w łazience, gdzie jest tam przecież dużo wilgoci, ale do tej pory nie zaobserwowaliśmy żadnych negatywnych zmian.

Polecam Wam takie proste i szybkie DIY, zwłaszcza, jeśli wśród „gotowego” asortymentu nie możecie znaleźć dokładnie tego, czego szukacie. Po co iść na kompromisy, skoro można szybko i niskim kosztem mieć idealnie to, co się chce? No właśnie 🙂 Ja z półeczek jestem bardzo zadowolona, ciepły odcień drewna ładnie ociepla biało-czarną łazienkę, a ja mam miejsce na wyeksponowanie ozdobnych flakoników, do których mam słabość 😉

A jakie DIY Wy ostatnio wykonywaliście? Podzielcie się pomysłami w komentarzach. Pozdrawiam!

Poniżej linki do innych domowych małych projektów:
Jak odnowić drzwi wejściowe?
Jak zrobić stoliczki z plastra drewna?
Na co zwracać uwagę przy kupnie lamp vintage?

[/expand]

Jak wystrój pokoju może rozwijać kreatywność dziecka?

Jak wystrój pokoju może rozwijać kreatywność dziecka?

Wystrój wnętrza może silnie oddziaływać na osoby, które w nim przebywają. Dzięki odpowiednim zabiegom można urządzić pokój dziecka w taki sposób, by sprzyjał rozwojowi oraz stymulował kreatywność młodego człowieka.

[expand title=”Czytaj dalej…” trigpos=”below” swaptitle=”Zwiń”]

Zapraszam Was dzisiaj do przeczytania tego krótkiego, acz treściwego tekstu o bardzo ważnym aspekcie w projektowaniu czy urządzaniu wnętrz dla dorastającego, młodego człowieka. Autorką wpisu gościnnego jest Ada, jedna z redaktorek bloga na portalu Fixly.pl oraz entuzjastka pięknych i funkcjonalnych wnętrz, dobrej kawy oraz psychologii – w szczególności zagadnień związanych z rozwojem osobistym.

Do podstawowych stref w pokoju dziecka zalicza się część relaksu, nauki, przechowywania oraz zabawy. W prosty sposób można je wyznaczyć, oddzielając od siebie meblami, dekoracjami, a nawet kolorami ścian czy podłóg. Warto jednak postawić na minimalistyczny wystrój wnętrza, który służy ożywieniu kreatywności, bo nie przytłacza sobą jak w przypadku stylów cechujących się dużą liczbą dodatków i kolorów.

Odpowiednie oświetlenie

Kreatywności oraz koncentracji sprzyja przede wszystkim światło dzienne i otwarta przestrzeń, dlatego przy projektowaniu pokoju dziecięcego warto o tym pomyśleć w pierwszej kolejności. Przy wspomaganiu inwencji twórczej dziecka istotne jest, by w ciągu dnia naturalne światło padało na strefę nauki i zabawy. Szczególnie biurko, na którym znajdują się różnego rodzaju rysowniki, sztalugi, mini-warsztaty i inne narzędzia do malowania. To w końcu przestrzeń, w której dziecko ma możliwość wyzwolenia swojej inwencji. W pochmurne dni i zimowe popołudnia niezbędne będzie wspomaganie pomieszczenia oświetleniem sztucznym – na stanowisko “pracy” powinno być skierowane zimniejsze światło górne i punktowe.

Ściany i podłogi w pokoju dziecka

Istnieje kilka sposobów do zachęcenia dziecka do nieszablonowego myślenia. Dobrym pomysłem jest między innymi pomalowanie ścian farbą tablicową lub magnetyczną. Dzięki temu dziecko będzie mogło wyjść ze swoimi szalonymi, malarskimi pomysłami poza białą kartkę papieru. Możliwość rysowania po takiej ścianie oraz przyczepiania do niej magnesów jest świetnym stymulatorem kreatywności. Dodatkowo dziecko ma wpływ na wystrój własnego pokoju. Najlepiej pokryć farbą fragment ściany na całej długości, żeby wraz z dorastaniem dziecka powierzchnia mogła być cały czas wykorzystywana.

Kolory i kształty w pokoju dziecka

Ogromna wyobraźnia dziecięca to nie wszystko – trzeba zapewnić mu możliwości do jej wyzwalania i rozwijania. Zasady psychologii kolorów mówią, że niebieski i fioletowy stymulują prawą półkulę mózgową, pobudzając kreatywność, szary pomaga w skoncentrowaniu się, a pomarańczowy uwalnia pozytywne emocje. Połączenie takich kolorów może być ciekawym pomysłem na aranżację pokoju dziecka. Przy czym należy zrobić to z umiarem, by pomieszczenie nie zamieniło się w wielobarwny miszmasz. Warto zatem kierować się zasadami minimalizmu i postawić na delikatne akcenty. Można np. poprosić kogoś, kto zajmuje się artystycznym malowaniem ścian, by na szarej powierzchni namalował przykuwające wzrok pomarańczowe i niebieskie figury geometryczne.

Nieograniczona pomysłowość dziecka

Na rozwinięcie się kreatywności wpływają nie tylko elementy stymulujące prawą półkulę mózgu – sens tkwi nieco głębiej. Przy uczuciu niewyspania i rozdrażnienia trudno o twórczą aktywność, dlatego wpływ na rozwój dziecka ma na przykład odpowiednio zaprojektowana strefa wypoczynku. Nie powinny znajdować się tam zatem żadne elementy rozpraszające. Ciepła kolorystyka światła odbitego od ściany pozwala się wyciszyć, zmniejsza aktywność i naturalnie wywołuje uczucie senności. Świetnie zatem sprawdzi się klosz rozpraszający światło jako funkcjonalna dekoracja na stoliku nocnym lub na ścianie przy łóżku. Po dobrze przespanej nocy dziecko ma więcej energii do działania i wyzwalania swojej pomysłowości. Na dobre samopoczucie mają również wpływ naturalna zieleń w postaci roślin.

Czasem do kreatywnej zabawy wystarczy piętrowe łóżko, koc i kilka gadżetów, z których dziecko bez problemu wykona teatr, sklep, a nawet wojskową bazę. Pokój dziecka jest nieograniczoną kopalnią możliwości, dlatego ważne jest, by zachęcać młodych do pobudzania swojej wyobraźni. W związku z tym często lepszym rozwiązaniem będzie minimalistyczny wystrój niż pokój przepełniony kolorami, kształtami, zabawkami i dekoracjami, które mogą poskromić zapał do działania.

Mam nadzieję, że wpis okaże się pomocny. Poruszonych w nim zostało kilka mało znanych zasad wspomagających odpowiedni rozwój dziecka. A jakie są Wasze pomysły na stworzenie odpowiedniego miejsca dla swoich pociech? Podzielcie się w komentarzach. Pozdrawiam!

[/expand]